poniedziałek, 8 lipca 2013

Epilog

Wstałem z podłogi i poszedłem do pokoju mojej matki.
Jak zawsze, nie było jej.
Podszedłem do jej nocnej szafki wziąłem z tego tabletki.
Chwyciłem je i zeszedłem na dół, tak jak się spodziewałem w lodówce było piwo.
Również go wziąłem i poszedłem na górę.
Łzy leciały mi po policzku, musiałem to zrobić.
Dla Paisley.
Usiadłem w moim kącie.
Chwilę się wahałem się przez chwilę.
-Dalej Fred, dla Paisley - wmawiałem sobie.
Otworzyłem opakowanie od tabletek, wysypałem kupkę tabletek i wsadziłem je do buzi.
Oczy miałem zaszklone, tak płakałem.
Nienawidziłem ryczeć, ale tym razem łzy cisły mi się do oczu.
Wziąłem do ręki piwo i zapiłem.
Tabletki wpadły mi do gardła.
-Boże! Wybacz mi! - powiedziałem po cichu.
Wziąłem kolejną dawkę tabletek i znowu popiłem.
Nagle stałem się senny.
Położyłem się na podłodze i po chwili zasnąłem ....
Już więcej razy się nie obudziłem...

------------------------
Macie króciutki epilog.
Będę za wami tęsknić kochani <33
I zapraszam was na mojego nowego bloga !
(ten blog nie będzie taki krótki jak ten)
Kocham was .!<33

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 17 ''Najskrytsze tajemnice''

Był pogrzeb Paisley .
Wszyscy byli smutni i bolało ich serce, szczególnie z tego co widziałem bolało to państwo Noow.
Ale mnie bolało jeszcze bardziej, straciłem wszystko : moją ukochaną i godność.
Jak mogłem być takim dupkiem i przespać się z inną, gdy w tym czasie moja Paisley umierała ?
Jestem jednym wielkim wyrzutkiem , no dlaczego Bóg mnie stworzył ?
Ja tylko wszystko niszczę a najgorsze co zrobiłem to że nie kochałem Paisley tak prawdziwie, co ja gadam w ogóle jej nie kochałem, tylko mi się to wydawało .
No i przez to ona nie żyje.
Boże? Po co mnie stworzyłeś? Żebym ranił ludzie dookoła?
  Ksiądz odmawiał kolejne modlitwy, zebrani goście ryczeli, modlili się i pocieszali rodziców Paisley.
A ja? Stałem i patrzyłem na wszystkich z wyrzutem sumienia .
Gdyby nie ja to wszystko by było ok.
Byłem świadomy tego co zrobiłem. I nie byłem z tego dumny.
Gdy pogrzeb się kończył wszyscy poszli do domu państwa Noow.
Oprócz mnie, ja za to powędrowałem do ... kościoła.
  Wziąłem głęboki oddech i lekko się wachając się otworzyłem drzwi.
Zmoczyłem dwa palce w wodzie święconej i zrobiłem znak krzyża.
Powolnym krokiem usiadłem w ławce, było pusto.
Lecz, wiedziałem że ksiądz siedzi w konfesjonale i czeka na mnie.
Tak, chcę iść do spowiedzi.
W kościele nie było mnie 5 lat, długich i męczących lat.
Gdy miałem 12 lat byłem ministrantem w tym kościele.
Próbowałem przypomnieć sobie z tego coś, ale niestety nic nie udało mi się osiągnąć.
Również nie modliłem się 5 lat, ale czułem że Bóg próbuje mi pomóc.
Udało się! Przypomniałem sobie niektóre z modlitw.
Było to trudne ale się udało.
Ponownie zrobiłem znak krzyża i zacząłem się modlić.
Ponieważ chciałem iść do spowiedzi musiałem zrobić rachunek sumienia i żal za grzechy.
To drugie przyszło mi naprawdę łatwo.
Po tym co zrobiłem to było jak bułka z masłem.
Po zrobieniu tych rzeczy, poszedłem do konfesjonału.
Ukląkłęm .
-Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus - zacząłem.
K:Na wieki, wieków Amen.
-W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen - zrobiłem znak krzyża.
                                                   *
Wstałem i poszedłem do ławki.
Ksiądz kazał mi odmówić modlitwę, tylko taką bardzo szczerą.
Powiedziałem mu o wszystkim, o cięciu się, o zdradzie, o przekleństwach, o Paisley itp.
Po odmówieniu modlitwy, poszedłem na cmentarz.
Upadłem przed jej grobem, zacząłem płakać.
Przez płacz, odmawiałem jeszcze modlitwy.
Gdy nagle, naprzeciwko mnie zauważyłem białą postać.
Gdy się tak jej przyglądałem, przypominała mi ona Paisley .
-Paisley, jeżeli to ty to błagam cię o wybaczenie - tak jestem świetny, gadam sobie z duchem , jeżeli to jest duch.
-Fred,kochałam cię i kocham nadal, ale zdradziłeś mnie i tego ci nie wybaczę, pamiętaj o jednym, uważaj na siebie bo ty zagrażasz sobie-''duch'' Paisley wypowiedział te bardzo trudne słowa.
-Co przez to mam rozumieć ? -wstałem z wrażenia , co ona gada ?
Jak mogę zagrażać sobie samemu ?
-Pamiętaj - i rozpłynęła się w powietrzu .
Przez chwilę stałem tam i nie wiedziałem co o tym sądzić.
Nawet przez chwilę myślałem że to tylko moja wyobraźni itp.
Ale nie, gdzie się popatrzyłem widziałem ją smutną.
Jak najszybciej pobiegłem z tego miejsca.
Byłem załamany.
Czy ja naprawdę widziałem ducha Paisley?
O co jej chodziło?
Czy to było naprawdę?
Poszedłem do domu i skierowałem się do mego pokoju.
Usiadłem w kącie i ... chciałem się zabić.
Nie chcę już żyć, no bo po co?
Chcę być z Paisley .
Moją ukochaną, tak bardzo za nią tęskniłem....

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 16 ''Nowe miejsce i tragiczna wiadomość''

Rano , dokładnie o 10 byłem już na lotnisku we Francji i wysiadałem z samolotu .
Pierwsze co przykuło moją uwagę to , śliczne dziewczyny .
Tak , wiem jestem okrutny , moja ukochana leży w śpiączce a ja patrze się na inne dupy .
Ale ona tak jakby nie żyje .
Więc od nikogo się nie dowie , jakby co .
Spojrzałem na mapę , miałem iść na ulicę Saint Cloud .
Popytałem kilku fajnych lasek o dokładną drogę .
Na szczęście , umiałem bardzo dobrze francuski .
Pogadałem jeszcze z nimi chwilkę , dałem im swój numer i poszedłem .
                                                     *
Znalazłem się na ulicy Saint Cloud , czekali tam na mnie miła rodzinka .
Gospodarz miał na imię Christophe , a jego żona Delphine .
Mieli trójkę dzieci , dwóch synów : Charles i Adalbert . Charles miał 18 lat , a Adalbert 16 .
I jedną naprawdę piękną córkę : Florence , miała 17 lat , tyle co ja .
Dom był duży , pomalowany był na biało .
Dużo okien , duże drzwi wejściowe , duży taras i ogólnie wszystko duże .
Cieszyłem się że jednak wyjechałem .
Ale wciąż po myśli chodziła mi Paisley , chociaż wiedziałem że to przez mnie ona leży w szpitalu , to jednak nie bardzo chciało mi się płakać jak na początku .
Wszedłem do mojego pokoju .
Po prawej stronie było 1 osobowe łóżko , od drzwi na wprost było okno , po lewej biurko i średniej wielkości fotel , a no i jeszcze nie wielka szafa .
                                                    *
Poszedłem na taras , jak już mówiłem był duży , było w nim kolorowo , dominował kolor zielony .
Kwiaty , krzewy , drzewa , siedzenia - tego tam było pełno .
Usiadłem na jednej z ławek , dosiadła tam do mnie Florence .
-Cześć Florence , co tam u ciebie słychać ? - zacząłem rozmowę , dokładnie się jej przyglądając .
Była piękna , niebieskie oczy , ciemne włosy , duże czerwone usta .
Cudo - pomyślałem .
-Wszystko dobrze - uśmiechnęła się .
Przegryzłem wargę , ciekawe jak całuje ? pomyślałem .
Z chęcią wtopił bym się w jej usta .
Ale , no tak ale , mam już dziewczynę .
Chociaż , na pewno się nie dowiedziała by o krótkim romansie .
Uśmiechnąłem się do niej .
-Masz chłopaka ? -wypaliłem z prostej pety .
Ona za to zmarszczyła czoło i nie wiedziała co odpowiedzieć .
-No powiedz szczerze , chcę wiedzieć czy mam jakiegoś rywala w tej sprawie - dodałem na zachętę z uśmiechem .
-EE , nie mam - pokiwała głową na znak ''nie'' i przybliżyła się do mnie nieco .
Teraz wiedziałem że ona też na mnie leci .
W tym momencie objąłem ją i pocałowałem na początku w policzek a potem wpiłem się w jej usta .
Całowała jeszcze lepiej od Paisley .
Nawet nie wiedziałem kiedy , znaleźliśmy się w moim pokoju całując się na łóżku .
Całowałem ją namiętnie i delikatnie odpinałem ostatni guzik z jej bluzki .
Rzuciłem jej bluzkę w kąt i zająłem się jej stanikiem .
On również powędrował w kąt .
Ona ściągała ze mnie koszule i spodnie .
Leżeliśmy prawie nago , ja miałem bokserki a ona tylko w majtkach .
Delikatnie ściągałem jej majtki , macając jej dupę .
Leżała na mnie i również ściągała ze mnie bokserki .
Przewróciłem się tak , że leżała na mnie .
Włożyłem swojego do jej cipy .
I robiliśmy to aż do tego momentu gdy do pokoju wszedł Charles i nie zaczął się ze mną bić .
-Co ty sobie wyobrażasz gnoju , nie będziesz posuwał mojej siostry ! - zaczął krzyczeć na cały dom i szarpać się ze mną .
-Chuj ci do tego co z nią robię ! - nie byłem dłużny do tego co powiedział i z całej siły walnąłem go w policzek pięścią .
-Uspokójcie się ! -próbowała nas rozdzielić Florence .
-Zabije gnoja ! - powiedział Charles i walnął mnie w szczękę .
Osłabiło mnie to i po chwili zemdlałem .
Obudziłem się okryty kocem i siedzący sam na sam z wkurzonym Charlesem i wystraszoną Florence .
-Słuchaj gnoju , nie powiem tego rodzicom , ale pod warunkiem że nie zbliżysz się więcej do Florence . - Charles wydukał przez złość .
Uśmiechnąłem się chamsko .
-To ty słuchaj , mam wolną wole i będę się dupczył z Florence ile będę chciał - byłem dumny że z moich ust padły takie słowa - a staruszką mów sobie co chcesz myślisz że ci uwierzą ?
Charles spojrzał na mnie swoją wysraną gębą .
Pokazałem mu fucka i uśmiechnąłem się .
                                                         *
O 22 leżałem w łóżku , już teraz sam .
Z Charlesem doszliśmy do układu że on nie powie staruszką a ja nie mogę się z nią spotykać .
Ale i tak go nie posłucham .
Gdy tak tam sobie rozmyślałem , zadzwonił mój telefon .
Odebrałem .
-Fred , jesteś tam ? - odezwała się zapłakana Victoria .
-No tak , co się stało ? - przestraszyłem się trochę , coś czułem że to nie będzie miłe .
-Paisley , Paisley nie żyje - wybuchła jeszcze głośniejszym płaczem .
Zatkało mnie , normalnie mnie zatkało .
Coś we mnie pękło .
Otworzyłem usta a komórka spadła mi na podłogę .
Byłem w szoku .
Nie wiedziałem czy bić się czy płakać .
-Co ja kurwa zrobiłem ? - wykrzyknąłem i szybko zacząłem się pakować .
Paisley nie żyje , po głowie chodziło mi to jedno zdanie które powiedziała Victoria ,
Po 3 minutach byłem spakowany .
Wyszedłem jak najszybciej z tego domu , pobiegłem na lotnisko .
Samolot miał być za godzinę .
Wkurzony jeszcze bardziej poszedłem do łazienki .
Z kieszeni wyjąłem żyletkę i znowu się zaczęło .
Przejechałem raz po raz po skórze , nic nie pomagało .
Rany w moim sercu były za głębokie i za świeże .
Rzuciłem żyletkę w kąt i zacząłem ryczeć .
Prawdziwymi łzami .
Serce bolało mnie tak jak nigdy .
                                                *
2 dni później .

Był pogrzeb Paisley , pogoda była ponura , bez słońca i bez deszczu .
Każdy płakał i każdego z przybytych gości bolało serce .
Tylko ja nie ryczałem , ale serce bolało mnie najbardziej ze wszystkich .
W kącu , straciłem jedyną osobą tak ważną w moim życiu .

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 15 ''Nie wiem , czy dobrze zrobiłem ''

Umysłem Freda

Lekarze nadal nie wiedzieli kiedy Paisley się obudzi .
Coraz bardziej sprawiało mi to ból .
Naprawdę chciałem jechać na tą wycieczkę , wszystko by było ok , no ale .
No ale Paisley , jak się już nie obudzi ?
Bardziej bałem się tego że , jak ona się obudzi i zobaczy że mnie przy niej nie ma , zerwie ze mną .
To była moja największa obawa , przed wyjazdem .

Spacerowałem sobie w szpitalu , ludzie mają naprawdę ,źle w życiu .
Po jaką cholerę są te wszystkie nowotwory ?
Ludzie przez to umierają , a innym sprawia to niezmierny ból i nieodwracalna pustkę w psychice .
Nie wyobrażałem sobie żeby ,ona się nie obudziła , nie mogłem bym pocałować Paisley ,a szczególnie po moich ostatnich przemyśleniach , żeby się z nią ożenić .
Wiem że , ona jest tą jedną .
Nagle , wpadła mi do głowy : Victoria .
Czy ona w ogóle wie że Paisley jest w śpiączce ?
Może się pokłóciły ?
Nie ważne , postanowiłem że zadzwonię do niej .
Wyszedłem na dwór i zadzwoniłem do niej .
                                                     
                                                              *
Po jakiejś godzinie , przyjechała sfrustrowana Vicky .
-Fred ale jak to ? - w parzyła do jej pokoju jak oparzona .
-Victoria , uspokój się - powiedziałem negatywnym głosem .
Victoria usiadła koło mnie , i czekającym wzrokiem patrzyła na mnie .
Fred musisz jej powiedzieć , to jej przyjaciółka , pomyślałem .
-No więc - westchnąłem - widziałem ją z innym jak się całowali , ale to jednak nie była ona , ale naprawdę była podobna . No i poszedłem do jej domu i zaczęliśmy się kłócić , no i wtedy popchnąłem ją na schody -po policzku spłynęła mi łza , a Vicky już cała się rozryczała , te wspomnienia zostaną mi na zawsze .
Całego mnie przeszedły ciarki .
Victoria podeszła do mnie i dała mi z liścia .
Zasługiwałem na to , naprawdę .
Victoria podeszła do Paisley i przytuliła ją .
-Moje słonko - wycierała swoje łzy .
-Fred , wiesz że Gabi przefarbowała się na ciemny blond , taki jak ma Paisley ? - momentalnie mnie zatkało.
Jako ona mogła to zrobić ?
-Victoria , opiekuj się nią - szybkim krokiem poszedłem do szkoły .
                                                     *
Byłem na maksa wkurzony , gdy tylko zobaczyłem Gabi , to szybko do niej podbiegłem .
-Jak mogłaś ?! - wykrzyknąłem jej prosto w twarz .
-Ale co ? - uśmiechnęła się zadziornie .
-Dobrze wiesz - syknąłem
-Ale Fred, ty tego nie rozumiesz ? - spytała tak jakby szczerze , ale jednak jej nie wierzyłem .
-Czego ? - zatkało mnie .
-Ja cię nadal kocham - powiedział i przytuliła się do mnie .
-Co ty kurwa ,robisz ?! - odsunąłem się od niej i poszedłem do sekretariatu .
-Zobaczysz , jeszcze będziemy razem ! - rzuciła i poszła do swojej grupy plastików .
Postanowiłem że pojadę na tą wycieczkę , muszę odpocząć i przemyśleć to wszystko .

Umysłem Victorii 

Nadal nie umiałem w to uwierzyć , moja najlepsza przyjaciółka była w śpiączce , jeszcze przez chłopaka którego kocha ? Ja nie mogę.
Płakałam nad nią , czemu Fred nie poinformował mnie o tym ?
No i dlaczego Gabi , chciała poderwać Freda ?
Przecież to jego była .
To wszystko mieszało mi się w głowie .
Było mi żal Paisley , ale też Freda .
Bo on ją kocha , sprawił jej ból , a teraz jeszcze ta wypindrzona laska się do niego klei .
Usiadłam sobie na krześle i czekałam aż Fred przyjdzie .
Minęła jedna godzina , nie ma go .
Minęła druga i wreszcie przyszedł .
-Gdzieś ty tak długo był ? - byłam na niego trochę wkurzona , a kto by nie był ?
Zostawia mnie tu samą , a sam sobie gdzieś chodzi .
-W szkole , Victoria , mogła byś zostać przez parę tygodni przy Paisley ?

Umysłem Freda

Jednak jadę , pojadę do Francji na około 4 tygodnie .
 Wszystko załatwione i wyjeżdżam już jutro .
-Ale jak to ? - spytała oburzona Vicky .
-Wyjeżdżam na wymianę uczniowską - patrzyłem na nią .
-Na ile ? - Victoria trochę się już uspokoiła .
-Na około 4 tygodnie - podszedłem do Paisley i chwyciłem ją za rękę .
-Nie wiem , a co z szkołą ?
-Nie musisz chodzić , powiedz nauczycielce że musisz zostać przez parę tygodni w szpitalu itp. - odpowiedziałem  -Victoria ,musisz mi teraz powiedzieć , ja muszę iść do domu .
-A kto się nią zaopiekuje , jak nie ja ? - uśmiechnęła się lekko .
-Dziękuje , ci - przytuliłem ją jak najmocniej .
Jeszcze raz podszedłem do Paisley , pocałowałem ją i wyszedłem .
Byłem z siebie dumny .

                                                     *
Siedziałem w samolocie , byłem spakowany i pożegnałem się z Victorią i z moją ukochaną Paisley .
Samolot ruszył .
Oparłem się wygodnie o siedzenie i wypatrywałem przez szybę okna , wszystko co się dało .
Przyszła mi do głowy jedna myśl :
Jednak , nie wiem , czy dobrze zrobiłem ...

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 14 ''Trudny wybór''

  Kolejne minuty i kolejne godziny , wprawiały mnie w coraz większy żal , do siebie .
Gdyby nie ja nie musiał bym tu siedzieć godzinami , rozmyślać chwilami , a  co najważniejsze Paisley nie była by w śpiączce .
W kolejnych dniach , było coraz gorzej , nie odzywałem się do nikogo , no może oprócz rodziców Paisley , nie chodziłem do szkoły i nie byłem w domu już chyba od tygodnia .
Miałem tego już serdecznie dosyć ...
 Ósmego dnia w szpitalu , Paisley leżała .
Ja patrzyłem się na te wszystkie urządzenia , przez które moja ukochana jeszcze żyje .
Na kroplówki i na te monitory , sprawdzające czy ona jeszcze żyje .
Wyszedłem do łazienki , usiadłem na kiblu i wyciągnąłem to , to co sprawiło mi wielką ulgę .
A mianowicie , żyletkę .
Napiąłem skórę ręki i skierowałem ostrze żyletki ku nadgarstku .
Przejechałem raz delikatnie , potem drugi , ostrzej .
Uwielbiałem ten dotyk , kiedy ciepła żyletka , rozcina krwawiącą już rękę .
To wprawiało mnie w lepszy humor , lecz nie tym razem .
Chyba , już za bardzo cierpiałem by , odczuwać ból .
-Co ja robię ! - znowu , znowu udowodniłem że nie mogę dotrzymać słowa .
Wkurzony , rzuciłem żyletkę na podłogę .
Ręka zaczęła mocniej krwawić , przez co na podłodze była niewielka kałuża z krwi .
Nagle , usłyszałem że ktoś wchodzi .
Przestraszyłem się i natychmiast podniosłem krwawą żyletkę i wytarłem podłogę .
Czułem że ten ktoś wchodzi do kabiny , więc szybko wyszedłem i nie zauważanie wyrzuciłem żyletkę do kosza .
Poszedłem do pokoju Paisley .
Nie było jej !
Natychmiast wyleciałem z pokoju i skierowałem się ku , pierwszej , lepszej lekarki .
-Nie ma jej ! - wykrzyknąłem zdenerwowany a jednocześnie zmartwiony .
-Ale kogo ? - lekarka spojrzała na mnie jak na jakiegoś debila .
-Paisley Noow !
-Pacjentka jest na badaniach . - wyjaśniła mi i poszła .
Odetchnąłem z ulgą , naprawdę się przestraszyłem .
Ale gdzieś mi tam umknęła nadzieja , że Paisley się wybudziła.
   Dlatego że wiedziałem , że badania są bardzoo długie , poszedłem do domu .
Oczywiście , nikogo w nim nie było , z jednej strony się cieszyłem , przynajmniej nie będę musiał się z nimi kłócić . Moja mama była , cholerną striptizerką  , znienawidziłem ją za to jak się o tym dowiedziałem .
Zawsze jak kumple do mnie przychodzili , robiła mi wstyd . Ale na szczęście zostało mi kilka z kumplów .
Z resztą zerwałem kontakt .
Mojego taty , prawdziwego taty , nie znam , podobno że wyjechał i już nie wrócił jak byłem małym gnojkiem .
Moja matka ożeniła się drugi raz z Kevinem , widziałem go chyba z 3 razy a są razem od ponad roku .
Nie mogę o nim dużo mówić , bo nie wiele o nim wiem .
Ale dość o rodzinie .
Poszedłem i wziąłem prysznic , ubrałem miękką niebieską koszule i lekko podarte dżinsy .
Wziąłem trochę kasy i kupiłem sobie coś do jedzenia .
Gdy nagle ktoś do mnie zadzwonił .
Byłem zmrożony , Paisley i badania , przypomniało mi się i szybko odebrałem .
-Halo ? - zacząłem  niepewnie .
-Fred ? Dlaczego nie było cię dzisiaj w szkole ? - odezwał się głos mojej wychowawczyni .
-Bo nie .. - nie zdążyłem dokończyć zdania , bo ta się wtryniła :
-Nieważne , masz jutro przyjść do szkoły , mamy do ciebie ważną wiadomość ...
I , rozłączyła się .
Nie wiedziałem o co im chodzi , przecież ja nie mogę iść Paisley jest w szpitalu i nie mogę tak se poprostu wyjść ...
                                                                          *
  Paisley była znów na badaniach , postanowiłem że pójdę jednak do tej szkoły i dowiem się o co chodzi .
Szybszym krokiem , doszedłem do szkoły .
Wszedłem do sekretariatu .
-Dzień dobry , wczoraj pani Mrs.Oclock dzwoniła do mnie bo macie do mnie jakąś ważną sprawę.
- wypowiedziałem przy wejściu i oparłem się o stół .
-Fred od początku roku mówiłeś że chciałbyś wyjechać do jakiegoś innego kraju i poznawać ich kulturę - przy każdym wypowiedzianym słowie kiwałem głową na znak zgody .
-No i nadarzyła się taka okazja , Fred jeżeli twoi rodzice i ty sam się zgodzicie , możesz pojechać na tą wymianę uczniowską - w tej chwili mnie zatkało , no tak , zawsze chciałem pojechać na coś takiego , ale Paisley jest w szpitalu , i nie opuszczę jej .
-Fred , pamiętaj że jest tylko jedna taka wymiana , jak już pojedziesz raz to potem już nie można - no i tego mi brakowało .
Wyszedłem z  tamtąd i poszedłem się przewietrzyć .
-Masz do jutra czas ! - powiedziała nauczycielka przy wyjściu
Nie no pięknie , z jednej strony muszę zostać z Paisley , a zaś z drugiej zawsze chciałem wyjechać i nadarzyła się okazja .
To naprawdę trudny wybór .
Kocham Paisley nad życie i oddał bym nawet samego siebie za nią .
Ale ta wycieczka , piękne widoki , to wszystko tak mnie podniecało że nie mogłem wybrać .
Nie , to jest za trudne .
Wymarzona dziewczyna czy wymarzona wymiana ?


wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 13 ''Jedno popchnięcie , jedno życie? '' cz.2

Umysłem Freda 

Siedziałem w karetce , Paisley była nieprzytomna .
Naprawdę bardzo się o nią martwiłem , ona leży w śpiączce i to jeszcze przez mnie .
Nigdy sobie tego nie wybaczę .
Żałuje za wszystko , z czystego serca żałuje .
Pochyliłem się nad moją ukochaną , miała zamknięte oczy .
Było czuć jej lekki oddech , ale wciąż za mały aby się obudzić .
-Co ja zrobiłem - pomyślałem .
Po 5 minutach karetka przyjechała do szpitala .
Pracownicy szpitalu tak szybko ją wzięli że nawet nie mogłem ją zobaczyć .
Postanowiłem usiąść na krześle , zakryłem rękami twarz .
A po moim policzku popłynęła gorzka łza .
Cała ta złość na nią odleciała gdzieś .
Lecz nastąpiły wyrzuty sumienia i smutne łzy .
Płakałem , płakałem jak bym ją stracił , ale na szczęście jeszcze tu była .
Była i mnie kochała , ale nie wiem co teraz .
Po tym wypadku , czy nadal mnie będzie kochać ?
Nie sądzę , ale jeżeli nadal choć trochę mnie kocha to ja jej nigdy nie opuszczę .
Nagle wpadł mi do głowy jeden pomysł .
Może powinniśmy zerwać ?
Skoro ona przez mnie cierpi , ja tego nie chcę , ale jeżeli ona chcę zrobię co każe .
Ale nie na pewno ze mną nie zerwie , nie pozwolę na to .

Powinienem był ją zarejestrować więc poszedłem i tak zrobiłem.
                                             *
Po 30 minutach lekarze pozwolili mi do niej wejść .
Nadal spała , jak aniołek .
Siedziałem na krześle , trzymałem ją za rękę i modliłem się żeby w końcu się wybudziła ze śpiączki .
Nic to nie pomagało .
-Boże , dlaczego ona ? Czemu nie ja ? - mówiłem pół słyszalnym głosem , lecz wiem że Bóg wszystko widzi i słyszy .
Więc na pewno widzi jak ja ją bardzo kocham .

Było około 23 w nocy .
Ja nadal tam siedziałem , lekarze pytali się czy nie mam ochoty iść do domu itp. nic nie odpowiedziałem .
Paisley była nadal w śpiączce .
Gdy tak tam siedziałem i czekałem .
Uświadomiłem sobie że kocham ją nad życie , przedstawię ją kiedyś rodzicom , oświadczę się jej i weźmiemy ślub .
Będę spełniał jej każdy rozkaz i będę ją kochał przedtem , teraz i na zawsze .
Wiem że to są dalekie plany , ale zrobię tak .
W moich przemyśleniach , przerwali mi je rodzice Paisley .
-O matko ! Fred co się stało ? - zapytała pani Noow .
-Paisley jest w śpiączce - po mojej twarzy pojawiły się kolejne łzy .
Było mi strasznie głupio , im powiedzieć że to przez mnie .
Na razie prawda poczeka .
Pan i pani Noow , zaczęli płakać .
-Fred , wiadomo kiedy się wybudzi ? 
-Nie pytałem się - pokręciłem głową 
Mama Paisley podeszła do łóżka i zaczęła gładzić ją po głowie.
-Możesz iść my się nią zaopiekujemy - powiedział pan Noow .
-Nie mam zamiaru nigdzie iść - patrzyłem na Paisley jak w pustą kałuże , jej oczy były zamknięte , była ani ciepła ani zimna , była blada .
Widok jak z horroru .
                                            *
Rano , rodzice Paisley musieli jechać do pracy .
Ja tam nadal czekałem .
Musiałem przyznać że Paisley ma fajnych rodziców , ale mało z nią spędzają czasu .
Gdy zaczęło mi burczeć w brzuchu poszedłem na korytarz do kawiarni i kupiłem coś do jedzenia i coś do picia .
Mijały tak godziny , patrzyłem na jej bladą twarz .
Nie mogłem uwierzyć że to przez mnie , naprawdę tego żałowałem , wyrządziłem jej masakryczny ból .
Do pokoju wszedł jeden z lekarzy , trzymał jej badania .
-Z przykrością muszę stwierdzić , że nie wiemy kiedy Paisley Noow się wybudzi - powiedział jeden lekarzy i wyszedł .
W tej chwili , wszystko we mnie runęło .
Moja psychika zaczęła działać na jakiś innych falach a ja cały zbladłem .
Można powiedzieć że moja dusza umiera , moja nadzieja .
Zacząłem walić o ściany moim ciałem , łzy leciały już bez opamiętania ....

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 12 ''Jedno popchnięcie , jedno życie ? ''

Umysłem Freda

Po południu chciałem kupić nową kurtkę , więc wybrałem się do centrum handlowego .
Wszedłem do pierwszego lepszego sklepu i zacząłem przeglądać wieszaki z kurtkami letnimi .
Gdy nagle , coś przykuło mą uwagę .
Ciemne , rozpuszczone ,lekko falowane włosy , niezła figura , luzacki styl .
Od razu pomyślałem że to Paisley ale , nie miałem pewności że to ona bo stała plecami do mnie .
Ale była niesamowicie do niej podobna .
Już chciałem do niej podejść gdy , zauważyłem jeszcze kogoś .
A mianowicie jakiegoś typka .
Wysoki ,lekki zarost i podobny do takiego chłopaka w szkole , Max'a
Coś kazało mi się zatrzymać .
Stałem tam i udawałem że niby oglądam kurtki .
Wychylałem co kilka sekund głowę aby zobaczyć co robią .
Gadali .
Gdy w pewnej chwili , przybliżyli się do siebie i zaczęli się całować .
Od razu pojawiła się we mnie mega złość , miałem ochotę tam podejść i dać mu z całej siły w pysk .
Lecz , tak nie robiłem .
Za to wyszedłem z stamtąd jak najszybciej .
O mało co nie przewróciłem wieszaki .
Byłem cholernie zły , szybko wyszedłem z galerii i poszedłem do domu .
Z hukiem wparowałem do domu i zamknąłem się w pokoju .
Usiadłem tam gdzie zawsze .
Miałem taką ochotę się pociąć , wyładować tą złą energie na żyletce .
Świat nie miał już dla mnie sensu .
Obiecałem Paisley że nie będę się ciął , ale skoro ona mnie zdradza z pierwszym lepszym , wziąłem tą żyletkę i przejechałem bardzo blisko nadgarstka , koło żył .
Ból fizyczny nie dawał mi już takiego bólu jak kiedyś .
Nie podobało mi się to .
-Ciekawe czy ta szmata , już wróciła do domu , potem ją odwiedzę - pomyślałem sobie .

                                                                       *
Umysłem Paisley 

Rano strasznie bolała mnie głowa po wczorajszej stłuczce z szybą na lodowisku .
Więc nie poszłam do szkoły .
Cały dzień się nudziłam , oglądałam tv albo robiłam zdjęcia albo się nudziłam.
Byłam ciekawa dlaczego , Fred ani raz nie zadzwonił do mnie ani nie wysłał sms .
Poszłam kolejny raz zobaczyć na górę do pokoju czy Fred nie zadzwonił .
Kolejny raz się zawiodłam .

                                                                       *
Umysłem Freda

Było około 16  pomyślałem że już na pewno wróciła ze swojej randki .
Moja złość na nią nadal nic a nic nie malała a może raczej rosła .
Bez pukania wszedłem do jej domu .
Miałem taką ochotę rozładować na niej tą przeklętą złą energie .
-Jak ona mogła ? Z jakiej do cholery racji?!- te pytania ciążyły moją psychikę .
Rozglądnąłem się po salonie i po kuchni , nie było jej .
Wszedłem po schodach , zapukałem do drzwi jej pokoju .
-Jeszcze tutaj ją przyłapie - pomyślałem sarkastycznie 
Paisley otworzyła drwi i z uśmiechem na twarzy podeszła .
Na mojej twarzy niestety nie zagościł uśmiech , wręcz gorycz i złość .
-Jak mogłaś ?! - wykrzyknąłem bez opamiętania .
Jej uśmiech od razu znikł z twarzy i pojawił się wielki znak zapytania .
-No , ale , nie rozumiem .
Przewróciłem oczami , złość narastała .
-Ta jasne ! Nie udawaj niewiniątka ! - nie wiedziałem czy płakać ze złości czy po prostu to wszystko ze siebie wyrzucić.
-Fred ! Ja naprawdę nie wiem o co ci chodzi -na jej twarzy pojawiła się lekka złość a za razem rozpacz .
-Wiesz , mam dość tego ! Myślałem że traktujesz nas poważnie , a nie jak takie zwykłe zauroczenie .- naprawdę miałem tego dość , Paisley podeszła do mnie bliżej .
Spojrzała mi głęboko w oczy , jej były naprawdę zmieszane .
Nie wiedziałem co mi odbiło ale , wyciągnąłem obie ręce do przodu i z całej siły popchnąłem ją prosto na schody .
Patrzyłem jak ostatni raz zamyka oczy , jak leci na dół .
Nastąpił wielki huk , Paisley leżała , nie ruszała się .
Dopiero po chwili oprzytomniałem i zbiegłem ze schodów .
-Paisley , Paisley !- ruszałem nią , nie reagowała .
-Co ja robiłem ...
Wyjąłem z tylnej kieszeni telefon i wybrałem numer na pogotowie .
-Halo ? Tu Fred ....

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 11 ''Szpital''

Siedziawszy w szkole , czekając na dzwonek nudziłam się i bawiłam długopisem.
Gdy wreście zadzwonił wyszłam z klasy prędko i podeszłam do Freda .
-Siema kotek - uścisnął mnie Fredzio , uwielbiałam jak mówił do mnie 'kotek' zawsze poprawiało mi to humor.
 -Hej - uśmiechnęłam się do niego .
Szliśmy wolnym krokiem korytarzem , prosto w stronę mojej klasy .
-Słyszałaś że otwierają nowe lodowisko ? - uśmiechnął się i wyjął ulotkę z kieszeni - może się wybierzemy ? - podał mi ulotkę po czym ją wzięłam .
Łyżwy ? -pomyślałam , nigdy na nich nie byłam , szczerze mówiąc nie było by fajnie gdybym wywaliła się na zbity pysk na lód .
No ale w prawdzie , chciałam spróbować , ten pierwszy raz .
-Ciepła - zauważyłam ściskając ulotkę , zaśmiałam się .
-Ogrzałem ją specialnie dla ciebie - zaśmiał się również - no ale co , pujdziesz ze mną ?
-Jasne - pokiwałam głową na znak zgody , poszliśmy pod moją klasę .
Porozmawialiśmy jeszcze o bzdetach , potem Fred poszedł pod swoją klasę .
Wprawdzie mieliśmy tyle samo lat i wogule ale ja chodziłam do klasy b , a Fred do c .

                                                                      *

W domu

Pomyślałam że na lodowisku będzie zimniej niż na dworze , więc ubrałam się trochę cieplej .
A mianowicie ubrałam : czarne legginsy , białą bokserkę i cieplutki sweterek ze śmiesznym kotem .
Gdy Fred wreście przyszedł do mnie , poszliśmy na te lodowisko .
Jak się domyślałam na lodowisku było znacznie chłodniej niż na dworze .
Tu było chyba ze 2 stopnie , a na dworze powyżej 20 .
Więc znacznie mniej .
-Tylko proszę asekuruj mnie , bo na sto procent się wydupie - powiedziałam przy wejściu .
-Oczywiście - uśmiechnął się do mnie .
Weszliśmy , pierwsze co mi się rzuciło w oczy to było a raczej byli ludzie .
-O kurde ile ludzi będzie widzieć mój upadek - skrzywiłam się na samą myśl .
-Przecież będę cię asekurować - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem .
-Mam nadzieję .
Weszliśmy na lód , ja oczywiście taka łamaga że o mało co się nie zabiłam .
Zrobiłam skwaszoną minę i spojrzałam na Freda .
-Chodź pod uczę cię trochę - i zaczął wszystko mi wyjaśniać .
Po jakiś 15 minutach stwierdziłam że dam radę i że sama spróbuję .
-Dobra , idź sobie trochę pojeździj , ja też spróbuję - powiedziałam do Freda a on jak uzłyszał tak wypełnił rozkaz .
Dobra Paisley , dasz radę - pomyślałam i o jako tako zaczęłam jechać .
Jechałam coraz szybciej .
-Paisley , świetnie ci idzie ! - zawołał Fred uśmiechając się .
Uśmiechnęłam się również i żeby się popisać zaczęłam jechać coraz szybciej .
W końcu jechałam tak szybko że nie dałam rady się zatrzymać i wałnęłam prosto w szybę .
Ale , przypał - zaczerwieniłam się i dotknęłam się głowy .
Oczywiście nie zabrakło widowni , jedni na mnie się gapili jak na głupka inni się śmiali ze mnie a zaś jeszcze inni patrzyli na mnie z troską .
Nie rozumiałam dlaczego tak na mnie patrzą , przecież na taką idiotkę jak ja nie powinni się patrzyć z troską .
Fred szybko do mnie podjechał , ukucnął koło mnie .
-Paisley , ty krwawisz - powiedział Fred
W tym momencie spojrzałam na rękę którą trzymałam na głowie , była cała z krwi .
Zrobiło mi się o dziwo ciepło a przed oczami miałam mroczki .

                                                                    *
Obudziłam się znowu w szpitalu .
Delikatnie otworzyłam oczy i zajęłam pozycję siedzącą .
-Kochanie , nic ci nie jest ? - podszedł do mnie Fred i usiadł koło mnie na łóżku .
-Nie - uśmiechnęłam się delikatnie
-Przepraszam cię - odezwał się smutno do mnie Fred , zauważyłam że z oczu lecą mu łzy .
-Za co ? - zmarszczyłam czoło i pogłaskałm go po ramieniu - przecież to moja wina , mogłam uważać .
Nie odezwał się do mnie , ja za to przytuliłam się do niego .
-Ejj , Fred - przeciągnęłam słowo 'ejj' i spojrzałam na niego , prosto w oczy.
Były załzawione , lekko czerwone , policzki również .
Przysunęłam się lekko do niego , on chyba zajarzył o co chodzi i również się przybliżył .
Dotkneliśmy się lekko ustami , a Fred chwycił mnie za biodra i całował coraz mocniej .
-Przepraszam - powiedział znowu
-Przestań - powiedziałam podniesionym głosem - nie masz za co
-Twoi rodzice zaraz tu będą - spojrzał w moje oczy i delikatnie pogłaskał po policzku .
-Po co tu oni ? - spojrzałam na niego - auć .
Dotknęłam się głowy , miałam na niej bandaż .
-Czemu mam bandarz ? - spytałam się go
-Okaleczyłaś się - patrzał na mnie z pustką w oczach , co mnie naprawdę zdziwiło .
Weszli moji rodzice .

                                                                      *
Jak się okazało mogłam już tego wieczora wyjść ze szpitala , to dobrze bo nia miałam tam ochoty siedzieć .
Przebrałam się w dresy w których miałam zamiar spać i wzięłam laptopa .
Weszłam na facebooka i dałam nowy wpis .
''Jazda na łyżwach + ja = szpital ''
Szybko ktoś dał komentarz , jak się okazało była to moja dawna przyjaciółka z Chicago .
Miała na imię Alice , była prze sympatyczną osobą , to u niej kochałam .
Popisałam z nią jeszcze na chwilę a potem nie spodziewanie zasnęłam ....

xx.
Klaudia

Cześć kochani !
Tęskniłam za wami <3
Niestety kolejne rozdziały będę dodawać bardzo rzadko ale to wam potem wynagrodzę , bo dostanę nowego laptopa !!
Niestety dostanę go w kwietniu .
Ale jak go już dostanę napiszę wam taki rozdział że padniecie  ;)
No to do zobaczenia !
                                

niedziela, 17 lutego 2013

Rozdział 10 ,,Kłótnia''

Obudziłam się o 7 rano , wstałam i stwierdziłam że znów zaczął się tydzień .
Poszłam do łazienki i ubrałam się w czarną bokserkę i czarne szorty .
Nie wiedziałam czemu ale jakoś spodobał mi się ten kolor .
Zeszłam do kuchni i wzięłam sok jabłkowy .
Wzięłam swój czarny sweterek , podwinęłam rękawy i wzięłam plecak .
                                                              *
-Kotku , jesteś zła ? - spytał kolejny raz Fred patrząc na mnie i głaszcząc po policzku .
Wzięłam głęboki oddech i odpowiedziałam
-Tak Fred , jestem zła - pokręciłam oczami i poszłam do innego kątu , żeby usiąść .
Gdy zobaczyłam Gabi i jej świtę zbliżające się do mnie na korytarzu szkoły , chciałam wstać .
-Nie , nie , siedź  - powiedziała żując tą gumę i żując i żując .
-Czego chcesz ? - syknęłam
-Oj biedaczka , to ty nie wiesz że on cię okłamuje ? - jej koleżaneczki przytaknęły
-O czym ty mówisz ? - wstałam i zbliżyłam się nieco do niej
-Ohh , no powiedz , zaprosił cię do siebie i narysował połowę serca na swojej ręce żyletkę a drugą na twojej ? - uśmiechnęła się do mnie cwaniacko
Spojrzałam na moją rękę , byłam wściekła .
Nie wiedziałam co o tym sądzić ,a jeszcze bardziej o Gabi , czy mówiła prawdę ?
Ja jej jednak wierzyłam .
-Oi , zgadłam . Taki sam numer odwalił nam - pokazała na siebie i jej świtę i pokazała mi również bliznę po sercu - Ale potem jednak się zorientowaliśmy o co tu chodzi .
W tym momencie podeszłam do Freda i do jego kumpli , stał do mnie plecami więc nerwowo go szarpnęłam i dałam mu z liścia .
Odeszłam , poszłam do łazienki
-Za co to ?! - wykrzyknął , dając rękę na policzek .
Chciało mi się płakać , jak on to mi mógł zrobić ?
To pytanie chodziło mi po głowie cały czas .
Pobiegłam do łazienki , chciało mi się płakać .
-Oj , chodź wyżal się nam - powiedziała Gabi i podeszła do mnie , przytuliła mnie
W normalnych okolicznościach nie pozwoliłam bym jej na to , ale było mi zbyt przykro .
                                                               *
Siedziałam przed Tv i oglądałam jakiś film , okazało się że romantyczny .
Szybko go wyłączyłam , łzy do oczu cisnęły mi się strumieniami .
Poszłam do siebie , spojrzałam na rękę i na serce wycięte przez Freda .
Podeszłam do łazienki , otworzyłam lustro i wzięłam żyletkę .
Usiadłam na podłodze i patrzyłam na żyletkę , skierowałam ostrą powierzchnię do mojej ręki i do serca .
Pocięłam je , tak że nie było go widać .
Krew spływała mi rękach , udach a potem po podłodze .
Kiedy zorientowałam się , co ja tak w ogóle robię rzuciłam żyletkę w kont , zaczęłam płakać .
Nie musiałam zamykać drzwi na klucz , bo rodziców jak to zwykle nie było w domu .
Wzięłam ręczniczek papierowy z kuchni i wytarłam resztkę krwi .
Poszłam do łazienki i wytarłam krew z podłogi .
Jednak nie dokończyłam , bo zadzwonił dzwonek do drzwi .
Zeszłam na dół z lekkim grymasem , chciałam być sama .
-Paisley ? - popatrzył na mnie Fred .
Zamknęłam przed nim drzwi , on natychmiast zaczął burzyć w drzwi .
Nie przejmowałam się nim i poszłam na górę .
Położyłam się na łóżku i zaczęłam być z siebie dumna .
Chociaż kochałam Freda nad życie , to cholernie mnie zranił swoim postępowaniem .
Z moich rozmyśleń wyrwało mnie pukanie w okno .
Zeszłam z niechęcią z łóżka i podeszłam do okna .
Otworzyłam je i wychyliłam się .
-Paisley , daj nam jeszcze jedną szansę ! Chociaż daj mi jeszcze z tobą porozmawiać ! - krzyczał Fred .
-Odpier*ol się , okey ?!
Zamknęłam okno , z ciekawości co zrobi schowałam się na chwilę za ścianą a potem znów zaglądnęłam na niego przez okno .
Jednak nie poszedł tak jak się spodziewałam .
Poszedł na tyły domu i usiadł koło basenu .
                                                                     *
Po 18 , nadal tam siedział , rodzice ciągle mnie wypytywali czemu do niego nie pójdę i porozmawiam .
Jednak ja nic im nie odpowiadałam .
Ale gdy zbliżała się godzina 21 , wyszłam do niego .
-Długo tu będziesz jeszcze siedzieć ? - spytałam i skrzyżowałam ręce .
-Paisley , przepraszam cię , chociaż nie wiem za co , ale jednak przepraszam .- podszedł do mnie i patrzył na mnie z wyrzutem sumienia
-Jak to nie wiesz za co ? Gabi już mi opowiedziała o twoich wybrykach , malowania serduszek na rękach - uśmiechnęłam się cwaniacko .
-Ohh za to , no dobra może to był kiepski pomysł , ale one są moimi byłymi dziewczynami i nie mam już z nimi nic wspólnego - podkreślił byłymi
-Przez ciebie zobacz co się stało ! - podwinęłam rękaw od bluzki i pokazałam mu pokreślone serduszko .
-Kochanie , przepraszam ja nie chciałem cię wprowadzić na złą drogę - powtarzał Fred i nerwowo poprawiał włosy , co wyglądało jak dla mnie nieco atrakcyjnie .
-Idź z tąd , okej ? Nie chcę cię widzieć . - popchnęłam go w stronę drogi .
On za to odwrócił się do mnie , złapał za biodra i przyciągnął do siebie .
Pocałował mnie namiętnie , całował dosyć mocno , ale mi to się jednak podobało .
Sprawił że miałam rumieńce na policzkach .
-Kocham cię i nie pozwolę ci odejść . - wyszeptał Fred po skończonym pocałunku
-Ja ciebie też Fred kocham ale , dałeś mi ból którego nigdy nie miałam i to mnie najbardziej przytłacza - poleciała mi jedna łezka , on to zauważył i szybko ją wytarł palcem .
                                                                   *
Leżałam na łóżku , gapiłam się w sufit i nie wiedziałam co jest w nim takiego że potrafiłam mu to wybaczyć .
Odetchnęłam głęboko na myśl że jestem już z Fredem w zgodzie , kochałam go i nie wiem co bym sobie zrobiła jeżeli coś mu by się stało ...
Z rozmyśleń wyrwał mnie stukot w drzwi , tym razem była to moja mama .
-Proszę ! -zawołałam gdy zapukała w drzwi .
-Kochanie , coś dla ciebie  -weszła do mnie do pokoju i podała mi wielki bukiet czerwonych róż .
-Nie wiem od kogo , więc ci nie powiem - wyszła z uśmiechem .
Rumieńce na policzkach znowu się pojawiły , zauważyłam że z boku leży mała karteczka .
Otworzyłam ją i przeczytałam
''Dla mojej kochanej dziewczyny , dziękuję
 za jeszcze jedną szansę i dziękuje że jesteś koło mnie <3
                                                                       Fred ''
Uśmiechnęłam się sama do siebie , wzięłam komórkę i napisałam do mojego Romeo
:Dziękuje , jest śliczny : *
:Nie ma za co , jesteś dla mnie najważniejsza .
:A ty dla mnie <3
Poszłam jeszcze pod prysznic , ubrałam się w piżamkę z ciasteczkami i położyłam się na łóżku .
Zasnęłam ....

xx.
Klaudia

No to taki od mnie prezent za to że nie będzie mnie tak długo : <
Myślę że wam się spodoba i że będziecie wchodzić na mojego bloga pod moją nieobecność : )

WAŻNA WIADOMOŚĆ !

Witam was , mam dla was złą wiadomość : <
Nie będę pisała notatek przez około 1 miesiąc .
Powód ?
Wyjeżdżam , a tam gdzie jadę nie ma dostępu do internetu .
Dokładnie nie wiem kiedy wracam , wiem że w marcu .
Myślę że mnie zrozumiecie i nie będziecie źli : (
No więc do marca , 0 notatek , przykro mi ; (
Będę za wami tęsknić <3

xx.
Klaudia

Rozdział 9 ,,Serduszko''

Obudziwszy się o 10 rano , wstałam i stwierdziłam że wreszcie się wyspałam .
Poszłam do łazienki , lecz szybko z niej wyszłam ponieważ zadzwonił mój telefon .
Szybko z niej wybiegłam i odbierałam .
-Siema , wpadniesz dzisiaj do mnie ?
Szczerze  to nie chciało mi się do niego pójść i byłam jeszcze trochę zła na niego po wczorajszym , no ale kochałam go i zdecydowałam że pójdę .
-No jasne , podaj mi tylko adres a za 1 godzinę będę tam

                                                                      *
Szłam , na wskazaną mi drogę .
Kiedy zobaczyłam że Fred już na mnie czeka przed furtką , podbiegłam do niego i pocałowałam w policzek.
Weszliśmy do jego domu , był dosyć stary ale za to przepiękny .
Poszliśmy do jego pokoju , tapety były szare , okno było tylko jedno .
Po prawej stronie był kąt , widać było że tam się tnie bo leżała tam żyletka i na ścianie była odciśnięta jego dłoń z krwi .
Przeraziłam się trochę .
-I jak ci się podoba ? - spytał Fred i zaśmiał się
-No , wiesz jest całkiem całkiem - uśmiechnęłam się do niego i wystawiłam kciuk w górę .
Usiadł w tym kącie , na początku nie chciałam tam usiąść ale jak na mnie spojrzał to musiałam to zrobić .
Usiadłam i spojrzałam na niego .
On za to , podwinął rękaw i wziął żyletkę .
-Nie , nie rób tego - powiedziałam , ale jednak byłam ciekawa jak on to robi , jeszcze przy mnie .
Byłam tym zafascynowana , i tak jakby zahipnotyzowana .
Nie wiem czemu ale nie umiałam się temu oprzeć .
Fred na swojej lewej ręce wyciął tak jakby połowę serca .
Chwilę patrzył jak mu krew spływała po ręce , ale potem wzrok przeniósł na mnie .
Potem wziął moją prawą rękę i zrobił to samo , położył moją rękę na podłogę i dał swoją tak samo .
Wyszło nam małe , serduszko .
-Na znak miłości . - powiedział lekko szepcząc , skierował wzrok na mnie i dał namiętnego buziaka w usta .
Odwzajemniłam całusa i spojrzałam na 'serce' nie wiedziałam czemu mu na to pozwoliłam .
-Po to chciałem żebyś tu przyszła , żebyś zobaczyła że to nie jest szkodliwe i moim zdaniem jest to fajne. - powiedział i uśmiechnął się .
-Rzeczywiście , przepraszam że się tak wściekałam na ciebie , nie wiedziałam że to takie fajne -  oparłam głowę o jego ramię .
-Daj zrobię zdjęcie Victorii , niech podziwia naszą miłość .  -uśmiechnęłam się do niego i wyjęłam swoją komórkę .
Zrobiłam zdjęcie i wysłałam Vicky .
-Muszę już iść , mama chce żebym skoczyła jej jeszcze po zakupy - powiedziałam Fredowi , kiedy zadzwoniła moja mama .
-Szkoda , do zobaczenia Paisley . - dał mi całusa w usta , a ja za to zawinęłam rękaw żeby matka nie widziała.
Wyszłam z jego pokoju a potem z domu .
Zadzwoniłam do matki żeby podała mi listę zakupów .
                                                       *
Siedziałam przed TV i oglądałam jakiś program , kiedy zaczęli mówić o subskulturze scene to wyłączyłam .
Ale jednak postanowiłam włączyć i pooglądać bo coś w środku mi podpowiadało żebym to jednak oglądnęła .
Po skończonym programie poszłam szybko do pokoju , usiadłam na łóżku i dopiero teraz sobie uświadomiłam co się dzisiejszym popołudniem wydarzyło .
Popatrzyłam chwilę na połówkę serduszka i napisałam do Freda
:Coś ty dzisiaj zrobił ?!
:O co ci chodzi ?
:No o połowę serca !
:Uspokój się , kochanie .
:Nie !
:Nie bądź zła , chciałem dobrze
:Niby że dobrze ?! Przez ciebie mam ranę i będę miała blizny !
:To jest fakt naszej miłości , że nigdy o sobie nie zapomnimy .
Rzuciłam telefon na łóżko i położyłam się .
Jednak tym razem nie przyszły kolejne wiadomości , pewnie się obraził .
Pomyślałam i poszłam do łazienki .
Czułam się brudna , nawet prysznic nic nie pomógł .
Ten brud był w sercu , w samym jego środku .
Nie miałam ochoty spać , ale że już był wieczór a mi się nie chciało nic robić , postanowiłam przebrać się w piżamę i położyć się spać .
Jednak że nie umiałam zasnąć , po chwili leżenia przyszedł mi sms .
Otworzyłam go i przeczytałam , był od Freda
:Paisley , przepraszam cię kotku . Wiem że to ja zawiniłem ale nie opierałaś się więc myślałem że mogę .
Nie odpisałam , nie wiedziałam co o tym sądzić .
Przez niego chciało mi się płakać , nie przez to że mi 'to' zrobił lecz dlatego że dałam mu się pociąć , nawet jeżeli chodzi o naszą miłość .
Ten sam fakt , chodziło mi tylko o ten fakt .
Byłam tym tak przytłoczona , że nawet nie wiedząc kiedy zasnęłam ...

xx.
Klaudia .
I jak się czyta ?
Spodziewaliście się tego , że Fred wciągnie Paisley na 'złą drogę' ?
Liczę na komentarze i obserwację .

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 8 ,,Akcja z portalem randkowym''

Obudziwszy się o 7:00 rano wstałam i uświadomiłam sobie że jest sobota .
-Że co ?! - wykrzyknęłam patrząc na kolorowy kalendarz wiszący nad moim łóżkiem .
-Sobota , siódma rano ?! - nie chciało mi się wierzyć , ze zdziwienia usiadłam na łóżko .
Postanowiłam jeszcze trochę poleżeć a wręcz zasnąć , lecz nie mogłam bo mama zawołała mnie na dół .
Zeszłam  .
-Tak , mamo ? - powiedziałam i posłałam jej spojrzenie typu 'me gusta'
-I jak wczoraj było ? - uśmiechnęła się moja matka z podnieceniem , jak by to była jej randka .
-Co wczoraj ? - byłam zirytowana że nie mogłam jeszcze pospać jeszcze przynajmniej przez ułamek sekundy .
-No randka skarbie .- przewróciła oczami i łyknęła kawy z kubka .
-Miło - posłałam jej udawany uśmiech a wręcz plastikowy , nie chciałam żeby się dowiedziała o tym co się dowiedziałam .
-To dobrze . - posłała mi oczko i wzięła kolejny łyk kawy .
Wow , uwierzyła tata od razu by się skapnął , z zadowoleniem poszłam na górę .
Wiedziałam że nie uda mi się już zasnąć więc postanowiłam się w coś ubrać .
Ubrałam jeansowe szorty z flagą amerykańską , biały top z rękawami 7 na 8 i do tego trampki za kostkę również z flagą .
Poszłam do łazienki i rozczesałam włosy i pokręciłam na lokówce .
Wyszorowałam zęby i wzięłam wisiorek ze złotą gitarą z mojego pudełeczka na biżuterię .
Poszłam do kuchni i nalałam sobie wody źródlanej i zdecydowałam się iść pooglądać tv .
Włączyłam na MTV leciał akurat mój ulubiony program MTV Cribs .
Do oglądałam go całego i poszłam do swojego pokoju .
Zadzwoniłam do Freda i Victorii , i umówiłam się z nimi w parku za 15 min .
Wzięłam torebkę , nie dużą , nie małą taką średniej wielkości .
Coś mi podpowiadało żeby wziąć aparat .
                                                         *
Siedzieliśmy w parku ja w środku , Victoria po lewej a Fred po prawej , obejmował mnie ramieniem .
Pocałowałam Freda gdy sprawił mi komplement .
-Muszę sobie skombinować chłopaka , bo z wami to się nie da wytrzymać . - spojrzałam na Freda a on na mnie , wybuchliśmy śmiechem .
-No to zgłosimy cię na portal randkowy co ? - powiedział Fred przez śmiech .
-No dawaj , popstrykam ci fotki  ! - wypowiedziałam po przez śmiech .
-Ejj , to nie taki zły pomysł . - odpowiedziała Vicky .
No to czekaj , Fred wyjął telefon .
Wszedł na jeden z portali randkowych i dał nowe ogłoszenie .
Wypełniliśmy jej dane , ja za to wyjęłam mój aparat fotograficzny i porobiłam jej parę fotek .
-Powiedz ''cheese '' . - powiedziałam do blondynki a ona to zrobiła .
Już wiem po co ''tajemniczy głos'' mówił mi żebym wzięła aparat .
Po zdecydowaniu jaką fotkę wstawimy na zdjęcie profilowe szybkim krokiem poszliśmy do mnie do domu .
Weszliśmy do mojego pokoju i wzięliśmy laptopa i wgraliśmy zdjęcie .
Po 15 minutach , weszło już około 50 ''facetów'' .
Lecz niektórzy to byli geje lub transwestyci , mieliśmy niezły ubaw z niektórych nagrań .
Gdy Victoria i Fred oglądali mój pokój , ja przeszukiwałam odpowiedzi do profilu Vicky .
Kiedy znalazłam jakiegoś chłopaka , wysoki , brązowe włosy , niemal że czarne oczy zawołałam Victorię .
-Vicky , chodź tutaj . - powiedziałam do niej z podnieceniem a ona i Fred szybko się zjawili koło mnie .
-O kurde , przystojny - uśmiechnęła się do monitora .
-Taa  wiem , sama mogłam bym się z nim umówić - zaśmiałam się i Victoria , ale Freda to jednak nie śmieszyło .
-Eii - udał obrażonego na cały świat i odwrócił się do mnie plecami
Położyłam laptopa na łóżko i przytuliłam Freda
-Kocurku , ja tylko żartowałam - uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go w policzek
-No dobra .- złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie .
Pocałował namiętnie w usta i puścił .
Oblizał wargę i puścił mnie oczko .
Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam na Victorię .
Ona przewracała oczami i patrzała na nas jak na idiotów, zaśmiałam się .
Postukała jeszcze chwile na klawiaturze od laptopa i zamknęła go .
-Jesteśmy umówieni na jutro w parku o 15 . - uśmiechnęła się do nas Vicky .
-Szybka jesteś - zaśmiałam się i przybiliśmy sobie piąteczki .
Powygłupialiśmy się jeszcze z godzinę a potem musieli już iść .
Victorię pożegnałam serdecznym uściskiem , a Freda namiętnym całusem w usta .
Poszłam do salonu pooglądałam parę kanałów i poszłam do siebie .
Spojrzałam na zegar , o dziwo była już 20 .
Wzięłam swoją ulubioną piżamę w serduszka i ubrałam się w nią .
Zeszłam na dół i zjadłam zamówioną przez moich rodziców pizzę .
Była to pizza hawajska , moja ulubiona .
Poszłam na górę , wyszczotkowałam zęby i położyłam się na łóżku .
Wyjęłam telefon z szafki i wysłałam sms do Freda
:Co robisz ?
:Śpię ,ale dla mojej Julii to się obudzę
:Och , mój Romeo <3
:Och , moja Julio !
:Mam nadzieje że przestałeś z , wiesz czym : /
:Kochanie , nie martw się .
:Czyli że jednak się tniesz ?!
Byłam wściekła , chociaż nie miałam jeszcze pewności że tak .
:Kochanie , mówiłem ci że to jest silniejsze od mnie .
Wkrótce jednak pożałowałam że w ogóle napisałam .
Położyłam się na boku , telefon dałam na stolik koło mnie .
Co chwilę wyświetlał mi się telefon i przychodził dźwięk że 'nowy sms' .
Jednak nie odpisywałam , nawet nie otwierałam ani patrzyłam na nie .
Nie mogłam znieść tej myśli że mój chłopak którego kocham nad życie się okalecza , a jeżeli coś mu się stanie ?
Jeżeli kiedyś zrobię coś nie tak , nawet jeżeli nie będziemy już razem , albo mnie nie zrozumie może wziąć żyletkę i podciąć sobie żyły .
Nigdy bym sobie tego nie wybaczyła , nigdy .
Byłam zła na niego , a nawet bardzo zła .
Po części byłam też sama na siebie zła dlatego że nie potrafiłam mu wybaczyć , wybaczyć tego że to jest od niego silniejsze .Nie rozumiałam tego .
Byłam tak zmęczona że sama nie wiedziałam kiedy zasnęłam ...

xx.
Klaudia

I jak się podoba ?
Chcieli byście mieć też taką akcje z portalem randkowym ? ^^
Liczę na komentarze i obserwację .

Rozdział 7 ,,Randka''

Zbudziłam się gdy zadzwonił budzik , wyłączyłam go .
Wstałam , byłam szczęśliwa bo nastąpił wreszcie piątek !
Poszłam do łazienki , ubrałam się w fioletową koszulkę z nadrukiem uśmiech i do tego szorty wykonane z jeansu .
Nie chciałam żeby widać mi było siniaki na nogach , bo na rękach mi już o dziwo zeszły , przypudrowałam je pudrem i nie było ich już widać .
Wzięłam swój plecak i poszłam na dół do kuchni , zrobiłam sobie sandwicha i ,zjadłam go .
                                                          *
Szłam z Fredem i z Victorią po korytarzu .
Fred trzymał mnie za rękę a Vicky szła koło mnie .
Szliśmy na lekcję Francuskiego .
Zauważyłam Gabi i jej świtę , patrzyłam na nią z zwycięskim uśmiechem , a ona żuła gumę posyłając mi negatywne spojrzenie .
Kiedy Fred co chwila dawał komuś piątki i żółwiki , postanowiłam zapytać .
-Jakoś inaczej się zachowujesz - zauważyłam , byłam szczęśliwa że przynajmniej nie siedzi  koncie sam .
-Bo jestem szczęśliwy - uśmiechnął się do mnie i dał buziaka w policzek .
Posłałam uśmiech do Victorii , odwzajemniła to .
-Victoria , możesz zostawić nas samych ? - spytał po chwili Fred .
-Taa , spoko kumam o co cho . - uśmiechnęła się i poszła do koleżanek .
Spojrzał na mnie i spytał - Chodźmy w ustronniejsze miejsce - uśmiechnął się 
Pokiwałam głową i poszliśmy na stołówkę na której nikogo nie było .
-Wiesz nie spytałem Cię czy będziesz moją dziewczyną - w tym momencie złapał mnie za ręce i popatrzył w oczy - więc czy będziesz ?
-Noo - chciałam go utrzymać w nie pewności więc mówiłam to nie dbałym głosem - oczywiście , że tak ! - krzyknęłam i wskoczyłam na niego .
Zaczęliśmy się całować , miał takie miękkie usta i całował tak delikatnie , że czułam się jak w 7 niebie .
-Może uczcimy to piknikiem ? - uśmiechnął się 
-Okej . - pokiwałam głową i cmoknęłam w usta .
Poszliśmy na lekcje , nie zajmowaliśmy się francuskim , zajmowaliśmy się sobą .
                                                    *
Wyszłam przed szkołę , bo był koniec lekcji już miałam się kierować w stronę domu kiedy ktoś mnie zawołał .
-Paisley ! Dzisiaj , 16 , przyjdę po ciebie ! - krzyknął Fred uśmiechając się do mnie .
-Dobra . - powiedziałam i poszłam w stronę domu .
-A buziak to gdzie ? - przestraszył mnie , uśmiechnęłam się i dałam mu namiętnego całusa w policzek .
                                                   *
Poszłam do szafy , przekopałam moją stertę ciuchów i doszłam do wniosku że nie mam w co się ubrać .
-Mamo ! - zawołałam , moja mama miała świetne ciuchy i niezłą stylówe .
-Bo widzisz mamo , dzisiaj przychodzi po mnie mój chłopak ...
-Masz chłopaka ? Od ilu dni ? Jak się nazywa . - zaczęła pytać moja mama .
-Tak mam , od wczoraj , nazywa się Fred i to on mnie uratował jak byłam w szpitalu . - uśmiechnęłam się -No ale przejdźmy do rzeczy , nie mam w co się ubrać a idziemy na naszą pierwszą randkę , na piknik .
Minęła chyba jedna minuta a mama podała mi zestaw składający się z czarnych szortów , białej koszulki bez rękawów z kołnierzykiem i czarne baleriny z kokardką .
Do tego dodała kolorową bransoletkę .
-Dzięki mamo ! - pocałowałam ją w policzek a ona już znikła za progiem pokoju .
Uśmiechnęłam się i zaczęłam ubierać się w przygotowane ciuchy .
Po ubraniu rozczesałam włosy i związałam w koński ogoń .
Przejechałam bezbarwną pomadką po moich ustach i popsikałam się ulubionymi perfumami o zapachu malin.
Obejrzałam się jeszcze w lustrze , poprawiłam niesforne kosmyki włosów i zeszłam na dół bo usłyszałam dzwonek do drzwi .
-Już 16 ? - powiedziałam do niego , kiedy otworzyłam drzwi .
-Yhym .- spojrzał na zegarek - Punktualnie - uśmiechnął się i dał buziaka w policzek .
Był ubrany w koszulę w kratkę na to miał czarną kamizelkę i jeansy .
-Chodź przedstawię Cię rodzicom . - pociągnęłam go za rękę i podeszłam do mamy i taty .
-Mamo , tato - zwróciłam ich uwagę - to jest Fred , mój chłopak - popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się.
-Dobry - powiedział i uśmiechnął się do nich , moja mama podeszła i pocałowała go w policzek na przywitanie , Fred lekko się zaczerwienił i uścisnął rękę mojego taty .
-No to my ten , idziemy . - uśmiechnęłam się do rodziców i wyszliśmy z domu .
                                                     *
Siedzieliśmy na kocu w ustronnym miejscu gdzie rzadko kto chodził .
Koło nas było picie i koszyk z różnymi smakołykami .
Były tam drzewa , trawa , kwiatki . Po trochu można było to nazwać odludziem .
-Hehe . - zaśmiałam się 
-O co chodzi ? - spojrzał na mnie Fred z uśmiechem na twarzy 
-Chodzimy ze sobą a prawie się nie znamy . - zmarszczyłam nosek i uśmiechnęłam się do niego .
-To opowiedz mi coś o sobie . - przegryzł wargę , a ja poczułam jak motylki w brzuchu zaczynają mi świrować .
-No więc mam na imię Paisley ale to już wiesz- uśmiechnął się - pochodzę z Bostonu , niedawno przeprowadziłam się do NY , mam boskiego chłopaka i lubię fotografować różne rzeczy .
Posłałam mu delikatny uśmiech , i wskazałam na niego bo chciałam się też coś o nim dowiedzieć .
-No więc mam na imię Fred jestem z NY mam zajebistą dziewczynę którą kocham nad życie i lubię ...
- w tym momencie się zaciął , był trochę zmieszany , tak jakby nie chciał mi powiedzieć 
-Fred , no powiedz mi , co lubisz oglądać gołe cycki w necie ? - uśmiechnęłam się do niego .
-Y , nie , to nie ważne . - pokręcił głową i podwinął kawałek bluzy i pokazał mi 
Byłam zdezorientowana , spojrzałam na jego ręce były tam różne kreski , blizny .
-Tniesz się ? - poczułam się taka jakby dotknięta ale nie wiedziałam czemu - Fred - spojrzał na mnie - masz z tym skończyć , okej ? - przytuliłam go .
-No ale , to jest silniejsze ode mnie .- pocałował mnie w głowę - Postaram się ale nie obiecuję 
Puściłam go i spojrzałam na niego .
-Masz z tym skończyć okej ? - podniosłam lekko głos - to jakbyś powiedział że mnie kochasz ale jednak czuł byś że nie .
Przytaknął .
-Nie wracajmy do tego tematu dobra ? - powiedziałam 
-Dobra . - dał mi całusa .
Zjedliśmy jeszcze różne przysmaki które sam przygotował , a potem musieliśmy iść bo się ściemniło .
Odprowadził mnie do domu .
-Dobranoc kotku . - pocałował mnie przy drzwiach do mojego domu .
-Dobranoc - odwzajemniłam pocałunek 
Przy otwieraniu drzwi jeszcze żuciłam 
-I skończ z tym !
Weszłam do domu .
Skierowałam się do mojego pokoju , byłam strasznie zmęczona .
Weszłam jeszcze pod zimny prysznic , ubrałam się w koszule nocną i poszłam do łóżka .
Nastawiłam budzik i położyłam się wygodnie .
Po paru chwilach zasnęłam ...


xx.
Klaudia

I co jak się podoba ?
Romantyczny ?? ;D
Liczę na komentarze i obserwacje .

piątek, 15 lutego 2013

Rozdział 6 ''Wyznanie''

  Obudził mnie budzik , wyłączyłam go i wstałam .
Przeciągnęłam się i podeszłam do okna , był kolejny piękny dzień , ptaszki świerkotały .
Otworzyłam okno było gorąco , na myśl że znowu muszę wkładać sweter i długie spodnie trochę mnie zemdliło .
Poszłam do łazienki a przy okazji wzięłam ubrania czarny sweter , białą bluzkę bez rękawów i zwykłe jeansy.Pomaszerowałam do łazienki i umyłam zęby .Wcale nie chciało mi się jeść i iść do szkoły no ale musiałam przynajmniej pójść do tej budy .
                                         *
   Szkoła po 3 lekcji .
Siedziałam na ławce z Victorią , nagle zauważyłam Gabi i jej świtę .
Spojrzała na mnie a jej świta zaczęła się śmiać .
Poczułam się upokorzona i miałam ochotę zapaść się pod ziemię .
-Nie przejmuj się .- powiedziała Victoria i pogłaskała mnie po plecach .
Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się .
-Pójdziemy pod sale ? - zaproponowałam a on się zgodziła , poszliśmy na 1 piętro i usiedliśmy .
Nie odzywałam się do Victorii jeżeli już coś to tylko 'yhym , ta ,nie ' myślałam o Fredzie .
Dlaczego wczoraj taki był ? To pytanie chodziło mi po głowie .
-Vicky , masz numer od Freda ? - zapytałam , miałam plan .
-No mam a co ? - objaśniłam jej mój plan a ona podała mi numer .
Otóż chciałam żeby przyszedł do parku , bo niby żeby porozmawiać z Victorią ale ona nie przyjdzie za to ja tam będę . Będę go tak naciskać aż mi powie o co mu wczoraj chodziło .

                                       *
   Była 16 po południu , czekałam na Freda na ławce .
Park nie był duży a nie mały był średniej wielkości , na środku była duża fontanna na którą dzieci wskakiwały i wrzucały monetę .
Było tam mniej więcej 10 ławeczek zbudowanych z drewna , po bokach rosły różne kwiatki .
Więc park był kolorowy i bardzo przyjazny dla ludzi .
  Gdy Fred się zjawił usiadł o 2 ławki koło mnie , musiał mnie nie zauważyć .
Podeszłam wolnym krokiem do niego , chciałam wyjaśnień .
-Hej . - powiedziałam jak byłam 5 kroków od niego , złapałam się za ramię byłam zawstydzona
-Cześć - spojrzał na mnie a zaraz po tym na ziemię
-O co ci wczoraj chodziło ? - usiadłam koło niego
-Nie ważne i tak nie zrozumiesz . - pokręcił głową
-A z kąt to wiesz , może zrozumiem ? - powiedziałam - I w ogóle patrz mi w o czy . - obróciłam jego głowę żeby patrzył mi w oczy .
Gdy zobaczyłam jego śliczne oczy , poczułam motylki w brzuchu .
Uśmiechnęłam się do niego a on głęboko patrzył mi w oczy .
Chrząknął .
-kocihaim cei - powiedział nie wyraźnie i bardzo cicho .
-Powiedz jeszcze raz i głośniej - powiedziałam bo nic a nic nie zrozumiałam .
-no dobra - wziął głośno oddech - zależy mi na tobie , nawet bardziej - mówił to takim słodkim i nie pewnym głosem , jeszcze bardziej miałam motylki w brzuchy - noo wiesz zakochałem się w tobie .
Obrócił twarz do tyłu i głośno odetchnął z ulgi .
Poczułam się jak w 7 niebie .
-No i dlatego nie odzywasz się do mnie  - zapytałam , nie rozumiałam faktycznie tego - Fred - w tym momencie obrócił się do mnie i spojrzał w oczy - ja ciebie też kocham
Zagryzł wargę , a potem zbliżył się do mnie a ja do niego .
Nastąpił wyczekiwany przeze mnie pocałunek .
Całował tak delikatnie jego usta były takie rozkoszne .
Motylki w brzuchu fruwały we wszystkie strony świata .
Mieliśmy zamknięte oczy oboje , czułam jak łapie mnie za biodra i jeszcze bardziej przyciągnął do siebie .
Ten pocałunek nie był delikatny jak to zwykle bywa przy pierwszych ale on był namiętny , podobało mi się to .
Oderwaliśmy się od siebie .
-Czyli mnie kochasz ? - powiedział niepewnym głosem
-Tak Fred . - uśmiechnęłam się do niego za to on podniósł jeden kącik ust do góry .
Jego oczy zdradzały że był szczęśliwy , a zarazem trochę wystraszony .
Fred odprowadził mnie do domu , trzymaliśmy się za ręce .
-Dobranoc . - powiedział i złapał mnie za biodra
-Branoc - odpowiedziałam i cmoknęłam go w usta
Weszłam do domu , rodzice siedzieli  w salonie i pili kawę .
Usiadłam do nich , cały czas byłam uśmiechnięta .
-Jak się czujesz ? - spytała mnie mama z uśmiechem - widzę że o wiele lepiej .
-O wiele , o wiele . - powiedziałam i poszłam na górę .
Byłam taka szczęśliwa że prawie się przewróciłam na schodach .
-Nic ci nie jest słonko ?! - zawołał tata gdy usłyszał grzmot .
-Nie nic ! zaśmiałam się i poszłam do pokoju .
Otworzyłam okno i poszłam do łazienki wykąpałam się i w szlafroku poszłam zamknąć okno .
Gdy nagle usłyszałam że ktoś wali kamieniami w okno , znowu go otworzyłam i go wychyliłam się .
-W fajnej czynności Cię wyrwałem z łazienki ! - zaśmiał się Fred który kamieniami stukał o moje okno .
-Taa !- uśmiechnęłam się i posłałam mu buziaka .
On go 'schwytał' i uśmiechnął się .
Zamknęłam okno i położyłam się na łóżku .
Znowu zaczął stukać , otworzyłam okno i wychyliłam się znowu .
-Dobranoc !
-Dobranoc ! - odpowiedziałam i zamknęłam okno .
Wzięłam nową piżamkę i przebrałam się w nią .
Myśląc o Fredzie zasnęłam .


xx.
Klaudia

Jak się podoba ?
Myśleliście że Fred skrywa taką słodką tajemnice ??
Przepraszam że taki krótki ale jakoś nie miałam weny : (
Liczę na komentarze i obserwację .

Rozdział 5 ''Mieszane uczucia''

Rano wstałam z minimalnym bólem wszystkich części ciała ,  co ja gadam ledwo co wstałam .
Wyszłam z łóżka jak kaleka , a przytaszczenie się do łazienki żeby wykonać codzienne czynności było obłędem .
Ubrałam się w te ciuchy 
Chociaż było tam  chyba ze 30 stopni , nie chciałam pokazywać siniaków i innych szkód które mi wyrządziła.
Zeszłam na dół , pech chciał że rodzice mieli wolne , chciałam spędzić ten dzień spokojnie , bez rodziców jak to zwykle .
-Kotku i jak się czujesz ?
Spojrzałam na tatę z grymasem na twarzy i nic nie odpowiedziałam .
Przysiadłam przy stole koło mamy i zjadłam płatki zbożowe .
Po zjedzeniu i napiciu się wody mineralnej , poszłam po plecak .
Podeszłam pod drzwi i wciągnęłam głęboko powietrze a zarazem je wypuściłam .
Wyszłam , droga do szkoły była już mniejszym cierpieniem niż spanie i ubieranie się .
-Nienawidzę jej .
Pomyślałam w duchu .

W szkole na przerwie .

Zaciągnęłam Victorie do łazienki żeby przyjrzała się siniakom .
Podwinęłam rękaw od swetra i nogawki od spodni .
-O kurde , ona chyba jest jakaś .... 
Przeklneła na nią .
-Jak się czujesz ?
Spytała .
-Już o wiele lepiej niż wczoraj .
Posłałam jej lekki uśmiech 
-Dokopałam bym jej z ochotą , ale nie mogę .
Powiedziała z wściekłością w oczach .
-Dlaczego nie ?
Spytałam , byłam ciekawa .
-Jej ojciec to dyrektor tej budy .
Spojrzałam na nią .
-Że co ?!
Krzyknęłam , nie mogłam w to uwierzyć .
Dyrektor to nawet spoko koleś , a ma taką zdzirowatą córkę ?
Pomyślałam .
Pogadaliśmy jeszcze na chwilę aż zadzwonił dzwonek na lekcję .

Następna przerwa .

-Widziałaś Freda , muszę mu podziękować za ratunek przed wiesz kim .
Zapytałam Vicky .
-Na stołówce .
Odpowiedziała a ja tam poszłam .
Kiedy wreście go znalazłam , podeszłam do niego .
Był jakiś taki zmartwiony , zamyślony .
-Hej mój bohaterze .
Powiedziałam do niego i uśmiechnęłam się .
-Co tu robisz ?
Powiedział w ogóle na mnie nie patrząc .
-Nawet nie powiesz mi cześć ?
Przysiadłam koło niego , a on nic może tylko lekko się odsunął ode mnie .
Nie odzywał się .
-Zrobiłam coś nie tak ?
Tym razem to ja się zmartwiłam , zależało mi na nim .
-Idź z tąd okej ?!
Zawrzeszczał na mnie .
Postanowiłam odejść .
Przy drzwiach powiedziałam do niego tylko 
-Jak sobie chcesz .
I wyszłam ,co ja zrobiłam takiego że on nie chce się do mnie odzywać ?
Co się stało z wczorajszym Fredem ?
Z wczorajszym prawie ''pocałunkiem'' ?
Może ktoś inny mu coś zrobił ?
Nie , to na pewno ja coś zrobiłam .
Zadawałam sobie tysiące pytań .
Zasmucona poszłam na kolejną lekcję .
I tak na pozostałe , cały czas na mnie działał jak narkotyk .
Tylko o nim myślałam .

                                                       *
W domu przebrałam się w lżejsze ciuchy , było mi cholernie gorąco .
Nie wiedziałam co mam zrobić myślałam o Fredzie dlaczego to dlaczego tamto .
Zadzwoniłam po Victorie żeby do mnie przyszła .
Po 15 min już u mnie była .
Zapukała .
-wejdź !
Powiedziałam a ona wtedy podeszła  do mnie na łóżko na którym siedziałam .
-Tak po pierwsze jak się czujesz ?
Uśmiechnęła się do mnie  , a ja posłałam jej grymasa pokiwała głową .
-No to po drugie masz bosski pokój !
Zaczęła skakać a ja się śmiać .
-Ale to nie tylko ból fizyczny .
Powiedziałam gdy się uspokoiła .
-Ból sercowy ?
Uniosła jedną brew do góry , a ja pokiwałam głową .
-Opowiadałam ci że Fred mnie wczoraj mnie uratował itp. - pokiwała głową - dzisiaj chciałam mu podziękować ale on nie chciał ze mną rozmawiać .
-Ojj kochanie , przytul się ! wystawiła do mnie ręce a ja się do niej uściskałam 
  Victorię mogłam nazwać najlepszą przyjaciółką chociaż nie znałam jej rodziców itp ale zawsze umiała mnie pocieszyć , rozśmieszyć .Wybudzić śmiech przez łzy , doceniałam to u niej jej charakter nie była kolejną nastolatką która wyraża swoje kompleksy widziała w siebie piękno a kompleksy miała gdzieś .
Lecz nie chwaliła się tym za bardzo że pochodzi z bogatej rodziny tak jak ja i że jest piękna .
Pogadałyśmy sobie jeszcze przez chwilę a potem musiała iść bo mama po nią zadzwoniła .
Pożegnałyśmy się po przez uścisk i poszła sobie .
Przez całą wizytę Victorii nie myślałam o Fredzie i jego chamskim zachowaniu , lecz jak wyszła wszystko wróciło .
Poszłam się umyć i ubrałam się w piżamę tą co wczoraj bo nie miałam ochoty wyciągać nowych rzeczy .
Położyłam się na łózko nastawiłam budzik na 7 rano i próbowałam zasnąć .
Gdy zasypiałam , doszłam do wniosku że bardziej niż zależy mi na Fredzie .
Myślę że zakochałam sie w nim .
Myśląc o tym zasnęłam ...


xx.
Klaudia

Hej !
Podoba się wam ?
Liczę na komentarze i obserwację .

czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 4 ''Bójka''

Rano wstałam gdy budzik zadzwonił , równiutko o 7:00 .
Wyciągnęłam rękę spod cieplutkiej kołdry i wyłączyłam go .
Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy , wstałam z łóżka i podeszłam pod szafę , wybrałam te ubrania 
Czapkę obróciłam żeby była daszkiem do tyłu mojej głowy .
Poszłam do łazienki , poczesałam się i zostawiłam włosy rozpuszczone .
Maznęłam się moim ulubionym malinowym błyszczykiem .
Zeszłam spokojnie na dół , o mało nie zabijając się po schodach i podążyłam do kuchni ,tym razem już wolniejszym krokiem .
Zrobiłam kanapkę i zjadłam ją .
Wzięłam plecak i poszłam wolnym krokiem do szkoły .

Po lekcjach , przed szkołą .

Szłam do domu , kiedy zobaczyłam tego plastika co wczoraj .
Już miałam ochotę skręcić i iść inną drogą , ale one bo było ich 3 pobiegły do mnie .
-No co ? Boisz się nas ? powiedziała , a jej świta się zaśmiała , podejrzewałam że ona jest tą królową a one to jej podopieczne .
-Niby czego ? Gównianego plastika ? 
powiedziałam do niej , a ona posłała mi zabójcze spojrzenie 
-Pożałujesz tego szm*to ! 
po tym jak to powiedziała , zaczęła mnie atakować tymi swoimi tipsami , tamte drugie też .
Nie mogłam ich pokonać to nie logiczne , trzy na jedną ?
Próbowałam ich jakoś gryźć, lecz niewiele to dawało .
Nikogo tam nie było , więc wołanie 'ratunku' i tak nic by nie skutkowało .
Gdy nagle one przestały mnie bić ...

W szpitalu 

Otworzyłam lekko oczy , światło mnie raziło.
Byłam w jakimś białym pokoju .
Próbowałam się rozglądnąć , ale wszystko mnie bolało .
-Nie ruszaj się . 
powiedział jakiś głos , kogoś mi przypominał ale nie wiedziałam kto to .
-Lekarz kazał ci leżeć .
Podszedł do mnie , czarno włosy chłopak .
-Fred ?
Powiedziałam łamiącym się głosem .
-Gdzie ja do diabła jestem ?
Położyłam się trochę wyżej , żeby lepiej go widzieć .
-Paisley , jesteś w szpitalu - powiedział i patrzał na mnie - nic nie pamiętasz ?
-No nie , pamiętam tylko to że te plastiki zaczęły mnie bić - spojrzałam na niego , już bardziej wyraźnie - gdzie są moi rodzice ?
-Są w drodze - upokoił mnie 
-Co się dalej stało , nic a nic nie pamiętam .
Przełknął głośno ślinę .
-Zauważyłem Cię i odepchnąłem je , straciłaś przytomność więc zadzwoniłem po karetkę .
-No więc uratowałeś mnie - uśmiechnęłam się do niego - Dziękuje .
Wziął mnie za rękę , popatrzał mi w oczy i lekko przysunął się do mnie .
A ja do niego , już chcieliśmy się pocałować ale..
Weszli moi rodzice .
Gdy Fred usłyszał otwierające się drzwi , odskoczył ode mnie jak oparzony , lekko zaczerwieniony .
-Kochanie nic ci nie jest ? 
Pytała moja mama , przytulając mnie i głaskając .
-Auu to boli .
Fred wyszedł , posyłając mi nieskazitelnie piękny uśmiech .
Odwzajemniłam to .
-Oj , przepraszam wiesz jak ja sie martwiłam ?
Pytała ciągle matka 
-Widać to.
Uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam do rodziców , oczywiście cholernie to bolało no ale cóż .
Wszedł lekarz do pokoju i poinformował rodziców że mogę wyjść ale że muszę na siebie uważać .
Już wieczorem leżałam w domu na łóżku , postanowiłam zadzwonić do Victorii .
-Vicky ?
-Tak , o co chodzi Paisley ?
-Bo widzisz ...
Opowiedziałam jej o wszystkim co się dzisiaj stało , a ona wprost nie umiała w to uwierzyć .
Mówiła że jutro da Gabi bo tak miał na imię przyzwoity plastik da jej w pysk i da jej kopa w dupe itp.
Po skończonej rozmowie poszłam pod prysznic .
Miałam mnóstwo siniaków , ale już mniej mnie bolały kości .
Po prysznicu , ledwo co ubrałam się w piżamę 
I poszłam się położyć , na początku nie umiałam zasnąć ponieważ wciąż miałam przed oczami Gabi i jej wytapetowaną twarz , lecz zasnęłam myśląc o Fredzie .

xx.
Klaudia

I co może być ?
Myśleliście że tak to się potoczy ?
Proszę o komentowanie i obserwowanie : )

Rozdział 3 ''Wredna blondyna'' cz.2


Odtrącił ją jakiś chłopak oddemnie .
 Ona za to zrobiła do niego miły uśmieszek i poszła .
Chłopak odwrócił się do mnie .
-Hej , jestem Fred .
Wysunął do mnie rękę .
-Paisley .
Nieśmiało uścisnęłam jego rękę , czułam że staje się czerwona jak burak .
-Może chodźmy w ustronniejsze miejsce .
Rozglądnął się i poszedł gdzieś .
Poszłam za nim .
Poszliśmy na korytarz i usiadliśmy tam gdzie go widziałam po raz pierwszy .
Usiedliśmy .
-Wielkie dzięki za uratowanie życia ? Nie , nie życia .No ale w każdym razie dzięki .
Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego .
Zaśmiał się .
-Nie ma za co . Powiedział i spojrzał na mnie .
Lekko się zamieszałam .
Patrzyłam mu w oczy , a on w moje .
Delikatnie się uśmiechneliśmy do siebie , a zaraz po tym zaśmialiśmy .
Siedzieliśmy w ciszy , wogule po co ja tam siedziałam ?
Nie wiem po co , ale w każdym razie była miła atmosfera chociaż wogule nie rozmawialiśmy ze sobą .
Zadzwonił dzownek na lekcję .
Wstał pierwszy i pomógł mi wstać .
Posłałam mu uśmiech .
Poszłam w swoją stronę a on w swoją .

Na lekcji przyrody ( ten sam dzień )

-Paisley . Mówił do mnie nauczyciel 
-Paisley ! Krzyknął do mnie .
-EE tak ? W momencie zeszłam na ziemię , cały czas myślałam co o tym sądzić , no o tym wydarzeniu na stołówce , mało mównym chłopaku i o tym plastiku .
Klasa się śmiała , ale ja i tak to miałam gdzieś .
-Po raz setny powtórzę pytanie - odetchnął głośno - ile człowiek ma kości w całym ciele ?
Patrzyłam na niego , Victoria po chichu mi podpowiadała aż wreście usłyszałam .
-Emm , 206 ?
-Masz szczęście .

Po lekcjach 

Wróciłam do domu , pierwsze co to weszłam do kuchni i napiłam się soku .
Potem poszłam do salonu , wyjęłam komórkę i zadzwoniłam do Victorii .
-Vicky , wyskoczymy gdzieś ?
-Spoko , podaj mi ulice na której mieszkasz to do ciebie przyjdę .
Podałam jej ulice , pogadałyśmy jeszcze o duperelach i rozłączyłam się .
Po 15 minutach Vicky była już u mnie .
-Dobra to idziemy do centrum handlowego ?
-No ta . powiedziała Victoria i szłyśmy .

W centrum 

Siedzieliśmy sobie na ławce w centrum koło nas był H&M , a my lizaliśmy lody ja miałam czekoladowego a Victoria waniliowego .
-Eii no właśnie gdzie wyście poszliście z Fredem , po tej całej szopce ? zapytała mnie niespodziewanie blondynka 
-Chyba pod jego szafkę , siedzieliśmy tam . odpowiedziałam wycierając do serwetki ubrudzoną buzię .
-Wiesz że on do nikogo się nie odzywa ?uśmiechnęła się do mnie
-No to co ?  uniosłam brewki ku górze bo nie wiedziałam do czego zmierza .
-Na pewno wpadłaś mu w oko !
-Na dziś już dość cukru Vicky . wzięłam jej loda i zaczęłam  go lizać .
-Ale ja mówię co widzę . posłała mi sprytny uśmieszek - on lubi brunetki z dużymi oczami i jeszcze zabawna jesteś .
-A ty z kąt to wiesz ? spojrzałam na nią .
-No bo przyjaźnimy się . 
-Aha , dobra już koniec dość informacji jak na jeden dzień.
Pochodziliśmy jeszcze po paru sklepach , o 18:00 rozeszłyśmy się do swoich domów .
Po powrocie do domu poukładałam ładnie kupione rzeczy a mianowicie nowe trampki , czarną bluzkę z napisem 'NIRVANA' no i jeszcze kupiłam zwykłe spodnie .
Potem poszłam pod prysznic .
Ubrałam piżamę 

Zrobiłam sobie jeszcze dwa warkoczyki i poszłam spać .
Z myślą o tej całej szopce zasnęłam z myślą że jutro będzie lepiej .


xx.
Klaudia

Wiem że ten rozdział mi nie wyszedł tak jak ja bym chciała no ale jest : )
Jakieś uwagi ? ( są dla mnie ważne dlatego że chcę żebyście dłużej tu pobyli )
Proszę o komentowanie i obserwowanie <3