poniedziałek, 8 lipca 2013

Epilog

Wstałem z podłogi i poszedłem do pokoju mojej matki.
Jak zawsze, nie było jej.
Podszedłem do jej nocnej szafki wziąłem z tego tabletki.
Chwyciłem je i zeszedłem na dół, tak jak się spodziewałem w lodówce było piwo.
Również go wziąłem i poszedłem na górę.
Łzy leciały mi po policzku, musiałem to zrobić.
Dla Paisley.
Usiadłem w moim kącie.
Chwilę się wahałem się przez chwilę.
-Dalej Fred, dla Paisley - wmawiałem sobie.
Otworzyłem opakowanie od tabletek, wysypałem kupkę tabletek i wsadziłem je do buzi.
Oczy miałem zaszklone, tak płakałem.
Nienawidziłem ryczeć, ale tym razem łzy cisły mi się do oczu.
Wziąłem do ręki piwo i zapiłem.
Tabletki wpadły mi do gardła.
-Boże! Wybacz mi! - powiedziałem po cichu.
Wziąłem kolejną dawkę tabletek i znowu popiłem.
Nagle stałem się senny.
Położyłem się na podłodze i po chwili zasnąłem ....
Już więcej razy się nie obudziłem...

------------------------
Macie króciutki epilog.
Będę za wami tęsknić kochani <33
I zapraszam was na mojego nowego bloga !
(ten blog nie będzie taki krótki jak ten)
Kocham was .!<33

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 17 ''Najskrytsze tajemnice''

Był pogrzeb Paisley .
Wszyscy byli smutni i bolało ich serce, szczególnie z tego co widziałem bolało to państwo Noow.
Ale mnie bolało jeszcze bardziej, straciłem wszystko : moją ukochaną i godność.
Jak mogłem być takim dupkiem i przespać się z inną, gdy w tym czasie moja Paisley umierała ?
Jestem jednym wielkim wyrzutkiem , no dlaczego Bóg mnie stworzył ?
Ja tylko wszystko niszczę a najgorsze co zrobiłem to że nie kochałem Paisley tak prawdziwie, co ja gadam w ogóle jej nie kochałem, tylko mi się to wydawało .
No i przez to ona nie żyje.
Boże? Po co mnie stworzyłeś? Żebym ranił ludzie dookoła?
  Ksiądz odmawiał kolejne modlitwy, zebrani goście ryczeli, modlili się i pocieszali rodziców Paisley.
A ja? Stałem i patrzyłem na wszystkich z wyrzutem sumienia .
Gdyby nie ja to wszystko by było ok.
Byłem świadomy tego co zrobiłem. I nie byłem z tego dumny.
Gdy pogrzeb się kończył wszyscy poszli do domu państwa Noow.
Oprócz mnie, ja za to powędrowałem do ... kościoła.
  Wziąłem głęboki oddech i lekko się wachając się otworzyłem drzwi.
Zmoczyłem dwa palce w wodzie święconej i zrobiłem znak krzyża.
Powolnym krokiem usiadłem w ławce, było pusto.
Lecz, wiedziałem że ksiądz siedzi w konfesjonale i czeka na mnie.
Tak, chcę iść do spowiedzi.
W kościele nie było mnie 5 lat, długich i męczących lat.
Gdy miałem 12 lat byłem ministrantem w tym kościele.
Próbowałem przypomnieć sobie z tego coś, ale niestety nic nie udało mi się osiągnąć.
Również nie modliłem się 5 lat, ale czułem że Bóg próbuje mi pomóc.
Udało się! Przypomniałem sobie niektóre z modlitw.
Było to trudne ale się udało.
Ponownie zrobiłem znak krzyża i zacząłem się modlić.
Ponieważ chciałem iść do spowiedzi musiałem zrobić rachunek sumienia i żal za grzechy.
To drugie przyszło mi naprawdę łatwo.
Po tym co zrobiłem to było jak bułka z masłem.
Po zrobieniu tych rzeczy, poszedłem do konfesjonału.
Ukląkłęm .
-Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus - zacząłem.
K:Na wieki, wieków Amen.
-W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen - zrobiłem znak krzyża.
                                                   *
Wstałem i poszedłem do ławki.
Ksiądz kazał mi odmówić modlitwę, tylko taką bardzo szczerą.
Powiedziałem mu o wszystkim, o cięciu się, o zdradzie, o przekleństwach, o Paisley itp.
Po odmówieniu modlitwy, poszedłem na cmentarz.
Upadłem przed jej grobem, zacząłem płakać.
Przez płacz, odmawiałem jeszcze modlitwy.
Gdy nagle, naprzeciwko mnie zauważyłem białą postać.
Gdy się tak jej przyglądałem, przypominała mi ona Paisley .
-Paisley, jeżeli to ty to błagam cię o wybaczenie - tak jestem świetny, gadam sobie z duchem , jeżeli to jest duch.
-Fred,kochałam cię i kocham nadal, ale zdradziłeś mnie i tego ci nie wybaczę, pamiętaj o jednym, uważaj na siebie bo ty zagrażasz sobie-''duch'' Paisley wypowiedział te bardzo trudne słowa.
-Co przez to mam rozumieć ? -wstałem z wrażenia , co ona gada ?
Jak mogę zagrażać sobie samemu ?
-Pamiętaj - i rozpłynęła się w powietrzu .
Przez chwilę stałem tam i nie wiedziałem co o tym sądzić.
Nawet przez chwilę myślałem że to tylko moja wyobraźni itp.
Ale nie, gdzie się popatrzyłem widziałem ją smutną.
Jak najszybciej pobiegłem z tego miejsca.
Byłem załamany.
Czy ja naprawdę widziałem ducha Paisley?
O co jej chodziło?
Czy to było naprawdę?
Poszedłem do domu i skierowałem się do mego pokoju.
Usiadłem w kącie i ... chciałem się zabić.
Nie chcę już żyć, no bo po co?
Chcę być z Paisley .
Moją ukochaną, tak bardzo za nią tęskniłem....

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 16 ''Nowe miejsce i tragiczna wiadomość''

Rano , dokładnie o 10 byłem już na lotnisku we Francji i wysiadałem z samolotu .
Pierwsze co przykuło moją uwagę to , śliczne dziewczyny .
Tak , wiem jestem okrutny , moja ukochana leży w śpiączce a ja patrze się na inne dupy .
Ale ona tak jakby nie żyje .
Więc od nikogo się nie dowie , jakby co .
Spojrzałem na mapę , miałem iść na ulicę Saint Cloud .
Popytałem kilku fajnych lasek o dokładną drogę .
Na szczęście , umiałem bardzo dobrze francuski .
Pogadałem jeszcze z nimi chwilkę , dałem im swój numer i poszedłem .
                                                     *
Znalazłem się na ulicy Saint Cloud , czekali tam na mnie miła rodzinka .
Gospodarz miał na imię Christophe , a jego żona Delphine .
Mieli trójkę dzieci , dwóch synów : Charles i Adalbert . Charles miał 18 lat , a Adalbert 16 .
I jedną naprawdę piękną córkę : Florence , miała 17 lat , tyle co ja .
Dom był duży , pomalowany był na biało .
Dużo okien , duże drzwi wejściowe , duży taras i ogólnie wszystko duże .
Cieszyłem się że jednak wyjechałem .
Ale wciąż po myśli chodziła mi Paisley , chociaż wiedziałem że to przez mnie ona leży w szpitalu , to jednak nie bardzo chciało mi się płakać jak na początku .
Wszedłem do mojego pokoju .
Po prawej stronie było 1 osobowe łóżko , od drzwi na wprost było okno , po lewej biurko i średniej wielkości fotel , a no i jeszcze nie wielka szafa .
                                                    *
Poszedłem na taras , jak już mówiłem był duży , było w nim kolorowo , dominował kolor zielony .
Kwiaty , krzewy , drzewa , siedzenia - tego tam było pełno .
Usiadłem na jednej z ławek , dosiadła tam do mnie Florence .
-Cześć Florence , co tam u ciebie słychać ? - zacząłem rozmowę , dokładnie się jej przyglądając .
Była piękna , niebieskie oczy , ciemne włosy , duże czerwone usta .
Cudo - pomyślałem .
-Wszystko dobrze - uśmiechnęła się .
Przegryzłem wargę , ciekawe jak całuje ? pomyślałem .
Z chęcią wtopił bym się w jej usta .
Ale , no tak ale , mam już dziewczynę .
Chociaż , na pewno się nie dowiedziała by o krótkim romansie .
Uśmiechnąłem się do niej .
-Masz chłopaka ? -wypaliłem z prostej pety .
Ona za to zmarszczyła czoło i nie wiedziała co odpowiedzieć .
-No powiedz szczerze , chcę wiedzieć czy mam jakiegoś rywala w tej sprawie - dodałem na zachętę z uśmiechem .
-EE , nie mam - pokiwała głową na znak ''nie'' i przybliżyła się do mnie nieco .
Teraz wiedziałem że ona też na mnie leci .
W tym momencie objąłem ją i pocałowałem na początku w policzek a potem wpiłem się w jej usta .
Całowała jeszcze lepiej od Paisley .
Nawet nie wiedziałem kiedy , znaleźliśmy się w moim pokoju całując się na łóżku .
Całowałem ją namiętnie i delikatnie odpinałem ostatni guzik z jej bluzki .
Rzuciłem jej bluzkę w kąt i zająłem się jej stanikiem .
On również powędrował w kąt .
Ona ściągała ze mnie koszule i spodnie .
Leżeliśmy prawie nago , ja miałem bokserki a ona tylko w majtkach .
Delikatnie ściągałem jej majtki , macając jej dupę .
Leżała na mnie i również ściągała ze mnie bokserki .
Przewróciłem się tak , że leżała na mnie .
Włożyłem swojego do jej cipy .
I robiliśmy to aż do tego momentu gdy do pokoju wszedł Charles i nie zaczął się ze mną bić .
-Co ty sobie wyobrażasz gnoju , nie będziesz posuwał mojej siostry ! - zaczął krzyczeć na cały dom i szarpać się ze mną .
-Chuj ci do tego co z nią robię ! - nie byłem dłużny do tego co powiedział i z całej siły walnąłem go w policzek pięścią .
-Uspokójcie się ! -próbowała nas rozdzielić Florence .
-Zabije gnoja ! - powiedział Charles i walnął mnie w szczękę .
Osłabiło mnie to i po chwili zemdlałem .
Obudziłem się okryty kocem i siedzący sam na sam z wkurzonym Charlesem i wystraszoną Florence .
-Słuchaj gnoju , nie powiem tego rodzicom , ale pod warunkiem że nie zbliżysz się więcej do Florence . - Charles wydukał przez złość .
Uśmiechnąłem się chamsko .
-To ty słuchaj , mam wolną wole i będę się dupczył z Florence ile będę chciał - byłem dumny że z moich ust padły takie słowa - a staruszką mów sobie co chcesz myślisz że ci uwierzą ?
Charles spojrzał na mnie swoją wysraną gębą .
Pokazałem mu fucka i uśmiechnąłem się .
                                                         *
O 22 leżałem w łóżku , już teraz sam .
Z Charlesem doszliśmy do układu że on nie powie staruszką a ja nie mogę się z nią spotykać .
Ale i tak go nie posłucham .
Gdy tak tam sobie rozmyślałem , zadzwonił mój telefon .
Odebrałem .
-Fred , jesteś tam ? - odezwała się zapłakana Victoria .
-No tak , co się stało ? - przestraszyłem się trochę , coś czułem że to nie będzie miłe .
-Paisley , Paisley nie żyje - wybuchła jeszcze głośniejszym płaczem .
Zatkało mnie , normalnie mnie zatkało .
Coś we mnie pękło .
Otworzyłem usta a komórka spadła mi na podłogę .
Byłem w szoku .
Nie wiedziałem czy bić się czy płakać .
-Co ja kurwa zrobiłem ? - wykrzyknąłem i szybko zacząłem się pakować .
Paisley nie żyje , po głowie chodziło mi to jedno zdanie które powiedziała Victoria ,
Po 3 minutach byłem spakowany .
Wyszedłem jak najszybciej z tego domu , pobiegłem na lotnisko .
Samolot miał być za godzinę .
Wkurzony jeszcze bardziej poszedłem do łazienki .
Z kieszeni wyjąłem żyletkę i znowu się zaczęło .
Przejechałem raz po raz po skórze , nic nie pomagało .
Rany w moim sercu były za głębokie i za świeże .
Rzuciłem żyletkę w kąt i zacząłem ryczeć .
Prawdziwymi łzami .
Serce bolało mnie tak jak nigdy .
                                                *
2 dni później .

Był pogrzeb Paisley , pogoda była ponura , bez słońca i bez deszczu .
Każdy płakał i każdego z przybytych gości bolało serce .
Tylko ja nie ryczałem , ale serce bolało mnie najbardziej ze wszystkich .
W kącu , straciłem jedyną osobą tak ważną w moim życiu .

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 15 ''Nie wiem , czy dobrze zrobiłem ''

Umysłem Freda

Lekarze nadal nie wiedzieli kiedy Paisley się obudzi .
Coraz bardziej sprawiało mi to ból .
Naprawdę chciałem jechać na tą wycieczkę , wszystko by było ok , no ale .
No ale Paisley , jak się już nie obudzi ?
Bardziej bałem się tego że , jak ona się obudzi i zobaczy że mnie przy niej nie ma , zerwie ze mną .
To była moja największa obawa , przed wyjazdem .

Spacerowałem sobie w szpitalu , ludzie mają naprawdę ,źle w życiu .
Po jaką cholerę są te wszystkie nowotwory ?
Ludzie przez to umierają , a innym sprawia to niezmierny ból i nieodwracalna pustkę w psychice .
Nie wyobrażałem sobie żeby ,ona się nie obudziła , nie mogłem bym pocałować Paisley ,a szczególnie po moich ostatnich przemyśleniach , żeby się z nią ożenić .
Wiem że , ona jest tą jedną .
Nagle , wpadła mi do głowy : Victoria .
Czy ona w ogóle wie że Paisley jest w śpiączce ?
Może się pokłóciły ?
Nie ważne , postanowiłem że zadzwonię do niej .
Wyszedłem na dwór i zadzwoniłem do niej .
                                                     
                                                              *
Po jakiejś godzinie , przyjechała sfrustrowana Vicky .
-Fred ale jak to ? - w parzyła do jej pokoju jak oparzona .
-Victoria , uspokój się - powiedziałem negatywnym głosem .
Victoria usiadła koło mnie , i czekającym wzrokiem patrzyła na mnie .
Fred musisz jej powiedzieć , to jej przyjaciółka , pomyślałem .
-No więc - westchnąłem - widziałem ją z innym jak się całowali , ale to jednak nie była ona , ale naprawdę była podobna . No i poszedłem do jej domu i zaczęliśmy się kłócić , no i wtedy popchnąłem ją na schody -po policzku spłynęła mi łza , a Vicky już cała się rozryczała , te wspomnienia zostaną mi na zawsze .
Całego mnie przeszedły ciarki .
Victoria podeszła do mnie i dała mi z liścia .
Zasługiwałem na to , naprawdę .
Victoria podeszła do Paisley i przytuliła ją .
-Moje słonko - wycierała swoje łzy .
-Fred , wiesz że Gabi przefarbowała się na ciemny blond , taki jak ma Paisley ? - momentalnie mnie zatkało.
Jako ona mogła to zrobić ?
-Victoria , opiekuj się nią - szybkim krokiem poszedłem do szkoły .
                                                     *
Byłem na maksa wkurzony , gdy tylko zobaczyłem Gabi , to szybko do niej podbiegłem .
-Jak mogłaś ?! - wykrzyknąłem jej prosto w twarz .
-Ale co ? - uśmiechnęła się zadziornie .
-Dobrze wiesz - syknąłem
-Ale Fred, ty tego nie rozumiesz ? - spytała tak jakby szczerze , ale jednak jej nie wierzyłem .
-Czego ? - zatkało mnie .
-Ja cię nadal kocham - powiedział i przytuliła się do mnie .
-Co ty kurwa ,robisz ?! - odsunąłem się od niej i poszedłem do sekretariatu .
-Zobaczysz , jeszcze będziemy razem ! - rzuciła i poszła do swojej grupy plastików .
Postanowiłem że pojadę na tą wycieczkę , muszę odpocząć i przemyśleć to wszystko .

Umysłem Victorii 

Nadal nie umiałem w to uwierzyć , moja najlepsza przyjaciółka była w śpiączce , jeszcze przez chłopaka którego kocha ? Ja nie mogę.
Płakałam nad nią , czemu Fred nie poinformował mnie o tym ?
No i dlaczego Gabi , chciała poderwać Freda ?
Przecież to jego była .
To wszystko mieszało mi się w głowie .
Było mi żal Paisley , ale też Freda .
Bo on ją kocha , sprawił jej ból , a teraz jeszcze ta wypindrzona laska się do niego klei .
Usiadłam sobie na krześle i czekałam aż Fred przyjdzie .
Minęła jedna godzina , nie ma go .
Minęła druga i wreszcie przyszedł .
-Gdzieś ty tak długo był ? - byłam na niego trochę wkurzona , a kto by nie był ?
Zostawia mnie tu samą , a sam sobie gdzieś chodzi .
-W szkole , Victoria , mogła byś zostać przez parę tygodni przy Paisley ?

Umysłem Freda

Jednak jadę , pojadę do Francji na około 4 tygodnie .
 Wszystko załatwione i wyjeżdżam już jutro .
-Ale jak to ? - spytała oburzona Vicky .
-Wyjeżdżam na wymianę uczniowską - patrzyłem na nią .
-Na ile ? - Victoria trochę się już uspokoiła .
-Na około 4 tygodnie - podszedłem do Paisley i chwyciłem ją za rękę .
-Nie wiem , a co z szkołą ?
-Nie musisz chodzić , powiedz nauczycielce że musisz zostać przez parę tygodni w szpitalu itp. - odpowiedziałem  -Victoria ,musisz mi teraz powiedzieć , ja muszę iść do domu .
-A kto się nią zaopiekuje , jak nie ja ? - uśmiechnęła się lekko .
-Dziękuje , ci - przytuliłem ją jak najmocniej .
Jeszcze raz podszedłem do Paisley , pocałowałem ją i wyszedłem .
Byłem z siebie dumny .

                                                     *
Siedziałem w samolocie , byłem spakowany i pożegnałem się z Victorią i z moją ukochaną Paisley .
Samolot ruszył .
Oparłem się wygodnie o siedzenie i wypatrywałem przez szybę okna , wszystko co się dało .
Przyszła mi do głowy jedna myśl :
Jednak , nie wiem , czy dobrze zrobiłem ...

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 14 ''Trudny wybór''

  Kolejne minuty i kolejne godziny , wprawiały mnie w coraz większy żal , do siebie .
Gdyby nie ja nie musiał bym tu siedzieć godzinami , rozmyślać chwilami , a  co najważniejsze Paisley nie była by w śpiączce .
W kolejnych dniach , było coraz gorzej , nie odzywałem się do nikogo , no może oprócz rodziców Paisley , nie chodziłem do szkoły i nie byłem w domu już chyba od tygodnia .
Miałem tego już serdecznie dosyć ...
 Ósmego dnia w szpitalu , Paisley leżała .
Ja patrzyłem się na te wszystkie urządzenia , przez które moja ukochana jeszcze żyje .
Na kroplówki i na te monitory , sprawdzające czy ona jeszcze żyje .
Wyszedłem do łazienki , usiadłem na kiblu i wyciągnąłem to , to co sprawiło mi wielką ulgę .
A mianowicie , żyletkę .
Napiąłem skórę ręki i skierowałem ostrze żyletki ku nadgarstku .
Przejechałem raz delikatnie , potem drugi , ostrzej .
Uwielbiałem ten dotyk , kiedy ciepła żyletka , rozcina krwawiącą już rękę .
To wprawiało mnie w lepszy humor , lecz nie tym razem .
Chyba , już za bardzo cierpiałem by , odczuwać ból .
-Co ja robię ! - znowu , znowu udowodniłem że nie mogę dotrzymać słowa .
Wkurzony , rzuciłem żyletkę na podłogę .
Ręka zaczęła mocniej krwawić , przez co na podłodze była niewielka kałuża z krwi .
Nagle , usłyszałem że ktoś wchodzi .
Przestraszyłem się i natychmiast podniosłem krwawą żyletkę i wytarłem podłogę .
Czułem że ten ktoś wchodzi do kabiny , więc szybko wyszedłem i nie zauważanie wyrzuciłem żyletkę do kosza .
Poszedłem do pokoju Paisley .
Nie było jej !
Natychmiast wyleciałem z pokoju i skierowałem się ku , pierwszej , lepszej lekarki .
-Nie ma jej ! - wykrzyknąłem zdenerwowany a jednocześnie zmartwiony .
-Ale kogo ? - lekarka spojrzała na mnie jak na jakiegoś debila .
-Paisley Noow !
-Pacjentka jest na badaniach . - wyjaśniła mi i poszła .
Odetchnąłem z ulgą , naprawdę się przestraszyłem .
Ale gdzieś mi tam umknęła nadzieja , że Paisley się wybudziła.
   Dlatego że wiedziałem , że badania są bardzoo długie , poszedłem do domu .
Oczywiście , nikogo w nim nie było , z jednej strony się cieszyłem , przynajmniej nie będę musiał się z nimi kłócić . Moja mama była , cholerną striptizerką  , znienawidziłem ją za to jak się o tym dowiedziałem .
Zawsze jak kumple do mnie przychodzili , robiła mi wstyd . Ale na szczęście zostało mi kilka z kumplów .
Z resztą zerwałem kontakt .
Mojego taty , prawdziwego taty , nie znam , podobno że wyjechał i już nie wrócił jak byłem małym gnojkiem .
Moja matka ożeniła się drugi raz z Kevinem , widziałem go chyba z 3 razy a są razem od ponad roku .
Nie mogę o nim dużo mówić , bo nie wiele o nim wiem .
Ale dość o rodzinie .
Poszedłem i wziąłem prysznic , ubrałem miękką niebieską koszule i lekko podarte dżinsy .
Wziąłem trochę kasy i kupiłem sobie coś do jedzenia .
Gdy nagle ktoś do mnie zadzwonił .
Byłem zmrożony , Paisley i badania , przypomniało mi się i szybko odebrałem .
-Halo ? - zacząłem  niepewnie .
-Fred ? Dlaczego nie było cię dzisiaj w szkole ? - odezwał się głos mojej wychowawczyni .
-Bo nie .. - nie zdążyłem dokończyć zdania , bo ta się wtryniła :
-Nieważne , masz jutro przyjść do szkoły , mamy do ciebie ważną wiadomość ...
I , rozłączyła się .
Nie wiedziałem o co im chodzi , przecież ja nie mogę iść Paisley jest w szpitalu i nie mogę tak se poprostu wyjść ...
                                                                          *
  Paisley była znów na badaniach , postanowiłem że pójdę jednak do tej szkoły i dowiem się o co chodzi .
Szybszym krokiem , doszedłem do szkoły .
Wszedłem do sekretariatu .
-Dzień dobry , wczoraj pani Mrs.Oclock dzwoniła do mnie bo macie do mnie jakąś ważną sprawę.
- wypowiedziałem przy wejściu i oparłem się o stół .
-Fred od początku roku mówiłeś że chciałbyś wyjechać do jakiegoś innego kraju i poznawać ich kulturę - przy każdym wypowiedzianym słowie kiwałem głową na znak zgody .
-No i nadarzyła się taka okazja , Fred jeżeli twoi rodzice i ty sam się zgodzicie , możesz pojechać na tą wymianę uczniowską - w tej chwili mnie zatkało , no tak , zawsze chciałem pojechać na coś takiego , ale Paisley jest w szpitalu , i nie opuszczę jej .
-Fred , pamiętaj że jest tylko jedna taka wymiana , jak już pojedziesz raz to potem już nie można - no i tego mi brakowało .
Wyszedłem z  tamtąd i poszedłem się przewietrzyć .
-Masz do jutra czas ! - powiedziała nauczycielka przy wyjściu
Nie no pięknie , z jednej strony muszę zostać z Paisley , a zaś z drugiej zawsze chciałem wyjechać i nadarzyła się okazja .
To naprawdę trudny wybór .
Kocham Paisley nad życie i oddał bym nawet samego siebie za nią .
Ale ta wycieczka , piękne widoki , to wszystko tak mnie podniecało że nie mogłem wybrać .
Nie , to jest za trudne .
Wymarzona dziewczyna czy wymarzona wymiana ?


wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 13 ''Jedno popchnięcie , jedno życie? '' cz.2

Umysłem Freda 

Siedziałem w karetce , Paisley była nieprzytomna .
Naprawdę bardzo się o nią martwiłem , ona leży w śpiączce i to jeszcze przez mnie .
Nigdy sobie tego nie wybaczę .
Żałuje za wszystko , z czystego serca żałuje .
Pochyliłem się nad moją ukochaną , miała zamknięte oczy .
Było czuć jej lekki oddech , ale wciąż za mały aby się obudzić .
-Co ja zrobiłem - pomyślałem .
Po 5 minutach karetka przyjechała do szpitala .
Pracownicy szpitalu tak szybko ją wzięli że nawet nie mogłem ją zobaczyć .
Postanowiłem usiąść na krześle , zakryłem rękami twarz .
A po moim policzku popłynęła gorzka łza .
Cała ta złość na nią odleciała gdzieś .
Lecz nastąpiły wyrzuty sumienia i smutne łzy .
Płakałem , płakałem jak bym ją stracił , ale na szczęście jeszcze tu była .
Była i mnie kochała , ale nie wiem co teraz .
Po tym wypadku , czy nadal mnie będzie kochać ?
Nie sądzę , ale jeżeli nadal choć trochę mnie kocha to ja jej nigdy nie opuszczę .
Nagle wpadł mi do głowy jeden pomysł .
Może powinniśmy zerwać ?
Skoro ona przez mnie cierpi , ja tego nie chcę , ale jeżeli ona chcę zrobię co każe .
Ale nie na pewno ze mną nie zerwie , nie pozwolę na to .

Powinienem był ją zarejestrować więc poszedłem i tak zrobiłem.
                                             *
Po 30 minutach lekarze pozwolili mi do niej wejść .
Nadal spała , jak aniołek .
Siedziałem na krześle , trzymałem ją za rękę i modliłem się żeby w końcu się wybudziła ze śpiączki .
Nic to nie pomagało .
-Boże , dlaczego ona ? Czemu nie ja ? - mówiłem pół słyszalnym głosem , lecz wiem że Bóg wszystko widzi i słyszy .
Więc na pewno widzi jak ja ją bardzo kocham .

Było około 23 w nocy .
Ja nadal tam siedziałem , lekarze pytali się czy nie mam ochoty iść do domu itp. nic nie odpowiedziałem .
Paisley była nadal w śpiączce .
Gdy tak tam siedziałem i czekałem .
Uświadomiłem sobie że kocham ją nad życie , przedstawię ją kiedyś rodzicom , oświadczę się jej i weźmiemy ślub .
Będę spełniał jej każdy rozkaz i będę ją kochał przedtem , teraz i na zawsze .
Wiem że to są dalekie plany , ale zrobię tak .
W moich przemyśleniach , przerwali mi je rodzice Paisley .
-O matko ! Fred co się stało ? - zapytała pani Noow .
-Paisley jest w śpiączce - po mojej twarzy pojawiły się kolejne łzy .
Było mi strasznie głupio , im powiedzieć że to przez mnie .
Na razie prawda poczeka .
Pan i pani Noow , zaczęli płakać .
-Fred , wiadomo kiedy się wybudzi ? 
-Nie pytałem się - pokręciłem głową 
Mama Paisley podeszła do łóżka i zaczęła gładzić ją po głowie.
-Możesz iść my się nią zaopiekujemy - powiedział pan Noow .
-Nie mam zamiaru nigdzie iść - patrzyłem na Paisley jak w pustą kałuże , jej oczy były zamknięte , była ani ciepła ani zimna , była blada .
Widok jak z horroru .
                                            *
Rano , rodzice Paisley musieli jechać do pracy .
Ja tam nadal czekałem .
Musiałem przyznać że Paisley ma fajnych rodziców , ale mało z nią spędzają czasu .
Gdy zaczęło mi burczeć w brzuchu poszedłem na korytarz do kawiarni i kupiłem coś do jedzenia i coś do picia .
Mijały tak godziny , patrzyłem na jej bladą twarz .
Nie mogłem uwierzyć że to przez mnie , naprawdę tego żałowałem , wyrządziłem jej masakryczny ból .
Do pokoju wszedł jeden z lekarzy , trzymał jej badania .
-Z przykrością muszę stwierdzić , że nie wiemy kiedy Paisley Noow się wybudzi - powiedział jeden lekarzy i wyszedł .
W tej chwili , wszystko we mnie runęło .
Moja psychika zaczęła działać na jakiś innych falach a ja cały zbladłem .
Można powiedzieć że moja dusza umiera , moja nadzieja .
Zacząłem walić o ściany moim ciałem , łzy leciały już bez opamiętania ....

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 12 ''Jedno popchnięcie , jedno życie ? ''

Umysłem Freda

Po południu chciałem kupić nową kurtkę , więc wybrałem się do centrum handlowego .
Wszedłem do pierwszego lepszego sklepu i zacząłem przeglądać wieszaki z kurtkami letnimi .
Gdy nagle , coś przykuło mą uwagę .
Ciemne , rozpuszczone ,lekko falowane włosy , niezła figura , luzacki styl .
Od razu pomyślałem że to Paisley ale , nie miałem pewności że to ona bo stała plecami do mnie .
Ale była niesamowicie do niej podobna .
Już chciałem do niej podejść gdy , zauważyłem jeszcze kogoś .
A mianowicie jakiegoś typka .
Wysoki ,lekki zarost i podobny do takiego chłopaka w szkole , Max'a
Coś kazało mi się zatrzymać .
Stałem tam i udawałem że niby oglądam kurtki .
Wychylałem co kilka sekund głowę aby zobaczyć co robią .
Gadali .
Gdy w pewnej chwili , przybliżyli się do siebie i zaczęli się całować .
Od razu pojawiła się we mnie mega złość , miałem ochotę tam podejść i dać mu z całej siły w pysk .
Lecz , tak nie robiłem .
Za to wyszedłem z stamtąd jak najszybciej .
O mało co nie przewróciłem wieszaki .
Byłem cholernie zły , szybko wyszedłem z galerii i poszedłem do domu .
Z hukiem wparowałem do domu i zamknąłem się w pokoju .
Usiadłem tam gdzie zawsze .
Miałem taką ochotę się pociąć , wyładować tą złą energie na żyletce .
Świat nie miał już dla mnie sensu .
Obiecałem Paisley że nie będę się ciął , ale skoro ona mnie zdradza z pierwszym lepszym , wziąłem tą żyletkę i przejechałem bardzo blisko nadgarstka , koło żył .
Ból fizyczny nie dawał mi już takiego bólu jak kiedyś .
Nie podobało mi się to .
-Ciekawe czy ta szmata , już wróciła do domu , potem ją odwiedzę - pomyślałem sobie .

                                                                       *
Umysłem Paisley 

Rano strasznie bolała mnie głowa po wczorajszej stłuczce z szybą na lodowisku .
Więc nie poszłam do szkoły .
Cały dzień się nudziłam , oglądałam tv albo robiłam zdjęcia albo się nudziłam.
Byłam ciekawa dlaczego , Fred ani raz nie zadzwonił do mnie ani nie wysłał sms .
Poszłam kolejny raz zobaczyć na górę do pokoju czy Fred nie zadzwonił .
Kolejny raz się zawiodłam .

                                                                       *
Umysłem Freda

Było około 16  pomyślałem że już na pewno wróciła ze swojej randki .
Moja złość na nią nadal nic a nic nie malała a może raczej rosła .
Bez pukania wszedłem do jej domu .
Miałem taką ochotę rozładować na niej tą przeklętą złą energie .
-Jak ona mogła ? Z jakiej do cholery racji?!- te pytania ciążyły moją psychikę .
Rozglądnąłem się po salonie i po kuchni , nie było jej .
Wszedłem po schodach , zapukałem do drzwi jej pokoju .
-Jeszcze tutaj ją przyłapie - pomyślałem sarkastycznie 
Paisley otworzyła drwi i z uśmiechem na twarzy podeszła .
Na mojej twarzy niestety nie zagościł uśmiech , wręcz gorycz i złość .
-Jak mogłaś ?! - wykrzyknąłem bez opamiętania .
Jej uśmiech od razu znikł z twarzy i pojawił się wielki znak zapytania .
-No , ale , nie rozumiem .
Przewróciłem oczami , złość narastała .
-Ta jasne ! Nie udawaj niewiniątka ! - nie wiedziałem czy płakać ze złości czy po prostu to wszystko ze siebie wyrzucić.
-Fred ! Ja naprawdę nie wiem o co ci chodzi -na jej twarzy pojawiła się lekka złość a za razem rozpacz .
-Wiesz , mam dość tego ! Myślałem że traktujesz nas poważnie , a nie jak takie zwykłe zauroczenie .- naprawdę miałem tego dość , Paisley podeszła do mnie bliżej .
Spojrzała mi głęboko w oczy , jej były naprawdę zmieszane .
Nie wiedziałem co mi odbiło ale , wyciągnąłem obie ręce do przodu i z całej siły popchnąłem ją prosto na schody .
Patrzyłem jak ostatni raz zamyka oczy , jak leci na dół .
Nastąpił wielki huk , Paisley leżała , nie ruszała się .
Dopiero po chwili oprzytomniałem i zbiegłem ze schodów .
-Paisley , Paisley !- ruszałem nią , nie reagowała .
-Co ja robiłem ...
Wyjąłem z tylnej kieszeni telefon i wybrałem numer na pogotowie .
-Halo ? Tu Fred ....