poniedziałek, 8 lipca 2013

Epilog

Wstałem z podłogi i poszedłem do pokoju mojej matki.
Jak zawsze, nie było jej.
Podszedłem do jej nocnej szafki wziąłem z tego tabletki.
Chwyciłem je i zeszedłem na dół, tak jak się spodziewałem w lodówce było piwo.
Również go wziąłem i poszedłem na górę.
Łzy leciały mi po policzku, musiałem to zrobić.
Dla Paisley.
Usiadłem w moim kącie.
Chwilę się wahałem się przez chwilę.
-Dalej Fred, dla Paisley - wmawiałem sobie.
Otworzyłem opakowanie od tabletek, wysypałem kupkę tabletek i wsadziłem je do buzi.
Oczy miałem zaszklone, tak płakałem.
Nienawidziłem ryczeć, ale tym razem łzy cisły mi się do oczu.
Wziąłem do ręki piwo i zapiłem.
Tabletki wpadły mi do gardła.
-Boże! Wybacz mi! - powiedziałem po cichu.
Wziąłem kolejną dawkę tabletek i znowu popiłem.
Nagle stałem się senny.
Położyłem się na podłodze i po chwili zasnąłem ....
Już więcej razy się nie obudziłem...

------------------------
Macie króciutki epilog.
Będę za wami tęsknić kochani <33
I zapraszam was na mojego nowego bloga !
(ten blog nie będzie taki krótki jak ten)
Kocham was .!<33

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 17 ''Najskrytsze tajemnice''

Był pogrzeb Paisley .
Wszyscy byli smutni i bolało ich serce, szczególnie z tego co widziałem bolało to państwo Noow.
Ale mnie bolało jeszcze bardziej, straciłem wszystko : moją ukochaną i godność.
Jak mogłem być takim dupkiem i przespać się z inną, gdy w tym czasie moja Paisley umierała ?
Jestem jednym wielkim wyrzutkiem , no dlaczego Bóg mnie stworzył ?
Ja tylko wszystko niszczę a najgorsze co zrobiłem to że nie kochałem Paisley tak prawdziwie, co ja gadam w ogóle jej nie kochałem, tylko mi się to wydawało .
No i przez to ona nie żyje.
Boże? Po co mnie stworzyłeś? Żebym ranił ludzie dookoła?
  Ksiądz odmawiał kolejne modlitwy, zebrani goście ryczeli, modlili się i pocieszali rodziców Paisley.
A ja? Stałem i patrzyłem na wszystkich z wyrzutem sumienia .
Gdyby nie ja to wszystko by było ok.
Byłem świadomy tego co zrobiłem. I nie byłem z tego dumny.
Gdy pogrzeb się kończył wszyscy poszli do domu państwa Noow.
Oprócz mnie, ja za to powędrowałem do ... kościoła.
  Wziąłem głęboki oddech i lekko się wachając się otworzyłem drzwi.
Zmoczyłem dwa palce w wodzie święconej i zrobiłem znak krzyża.
Powolnym krokiem usiadłem w ławce, było pusto.
Lecz, wiedziałem że ksiądz siedzi w konfesjonale i czeka na mnie.
Tak, chcę iść do spowiedzi.
W kościele nie było mnie 5 lat, długich i męczących lat.
Gdy miałem 12 lat byłem ministrantem w tym kościele.
Próbowałem przypomnieć sobie z tego coś, ale niestety nic nie udało mi się osiągnąć.
Również nie modliłem się 5 lat, ale czułem że Bóg próbuje mi pomóc.
Udało się! Przypomniałem sobie niektóre z modlitw.
Było to trudne ale się udało.
Ponownie zrobiłem znak krzyża i zacząłem się modlić.
Ponieważ chciałem iść do spowiedzi musiałem zrobić rachunek sumienia i żal za grzechy.
To drugie przyszło mi naprawdę łatwo.
Po tym co zrobiłem to było jak bułka z masłem.
Po zrobieniu tych rzeczy, poszedłem do konfesjonału.
Ukląkłęm .
-Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus - zacząłem.
K:Na wieki, wieków Amen.
-W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego Amen - zrobiłem znak krzyża.
                                                   *
Wstałem i poszedłem do ławki.
Ksiądz kazał mi odmówić modlitwę, tylko taką bardzo szczerą.
Powiedziałem mu o wszystkim, o cięciu się, o zdradzie, o przekleństwach, o Paisley itp.
Po odmówieniu modlitwy, poszedłem na cmentarz.
Upadłem przed jej grobem, zacząłem płakać.
Przez płacz, odmawiałem jeszcze modlitwy.
Gdy nagle, naprzeciwko mnie zauważyłem białą postać.
Gdy się tak jej przyglądałem, przypominała mi ona Paisley .
-Paisley, jeżeli to ty to błagam cię o wybaczenie - tak jestem świetny, gadam sobie z duchem , jeżeli to jest duch.
-Fred,kochałam cię i kocham nadal, ale zdradziłeś mnie i tego ci nie wybaczę, pamiętaj o jednym, uważaj na siebie bo ty zagrażasz sobie-''duch'' Paisley wypowiedział te bardzo trudne słowa.
-Co przez to mam rozumieć ? -wstałem z wrażenia , co ona gada ?
Jak mogę zagrażać sobie samemu ?
-Pamiętaj - i rozpłynęła się w powietrzu .
Przez chwilę stałem tam i nie wiedziałem co o tym sądzić.
Nawet przez chwilę myślałem że to tylko moja wyobraźni itp.
Ale nie, gdzie się popatrzyłem widziałem ją smutną.
Jak najszybciej pobiegłem z tego miejsca.
Byłem załamany.
Czy ja naprawdę widziałem ducha Paisley?
O co jej chodziło?
Czy to było naprawdę?
Poszedłem do domu i skierowałem się do mego pokoju.
Usiadłem w kącie i ... chciałem się zabić.
Nie chcę już żyć, no bo po co?
Chcę być z Paisley .
Moją ukochaną, tak bardzo za nią tęskniłem....

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 16 ''Nowe miejsce i tragiczna wiadomość''

Rano , dokładnie o 10 byłem już na lotnisku we Francji i wysiadałem z samolotu .
Pierwsze co przykuło moją uwagę to , śliczne dziewczyny .
Tak , wiem jestem okrutny , moja ukochana leży w śpiączce a ja patrze się na inne dupy .
Ale ona tak jakby nie żyje .
Więc od nikogo się nie dowie , jakby co .
Spojrzałem na mapę , miałem iść na ulicę Saint Cloud .
Popytałem kilku fajnych lasek o dokładną drogę .
Na szczęście , umiałem bardzo dobrze francuski .
Pogadałem jeszcze z nimi chwilkę , dałem im swój numer i poszedłem .
                                                     *
Znalazłem się na ulicy Saint Cloud , czekali tam na mnie miła rodzinka .
Gospodarz miał na imię Christophe , a jego żona Delphine .
Mieli trójkę dzieci , dwóch synów : Charles i Adalbert . Charles miał 18 lat , a Adalbert 16 .
I jedną naprawdę piękną córkę : Florence , miała 17 lat , tyle co ja .
Dom był duży , pomalowany był na biało .
Dużo okien , duże drzwi wejściowe , duży taras i ogólnie wszystko duże .
Cieszyłem się że jednak wyjechałem .
Ale wciąż po myśli chodziła mi Paisley , chociaż wiedziałem że to przez mnie ona leży w szpitalu , to jednak nie bardzo chciało mi się płakać jak na początku .
Wszedłem do mojego pokoju .
Po prawej stronie było 1 osobowe łóżko , od drzwi na wprost było okno , po lewej biurko i średniej wielkości fotel , a no i jeszcze nie wielka szafa .
                                                    *
Poszedłem na taras , jak już mówiłem był duży , było w nim kolorowo , dominował kolor zielony .
Kwiaty , krzewy , drzewa , siedzenia - tego tam było pełno .
Usiadłem na jednej z ławek , dosiadła tam do mnie Florence .
-Cześć Florence , co tam u ciebie słychać ? - zacząłem rozmowę , dokładnie się jej przyglądając .
Była piękna , niebieskie oczy , ciemne włosy , duże czerwone usta .
Cudo - pomyślałem .
-Wszystko dobrze - uśmiechnęła się .
Przegryzłem wargę , ciekawe jak całuje ? pomyślałem .
Z chęcią wtopił bym się w jej usta .
Ale , no tak ale , mam już dziewczynę .
Chociaż , na pewno się nie dowiedziała by o krótkim romansie .
Uśmiechnąłem się do niej .
-Masz chłopaka ? -wypaliłem z prostej pety .
Ona za to zmarszczyła czoło i nie wiedziała co odpowiedzieć .
-No powiedz szczerze , chcę wiedzieć czy mam jakiegoś rywala w tej sprawie - dodałem na zachętę z uśmiechem .
-EE , nie mam - pokiwała głową na znak ''nie'' i przybliżyła się do mnie nieco .
Teraz wiedziałem że ona też na mnie leci .
W tym momencie objąłem ją i pocałowałem na początku w policzek a potem wpiłem się w jej usta .
Całowała jeszcze lepiej od Paisley .
Nawet nie wiedziałem kiedy , znaleźliśmy się w moim pokoju całując się na łóżku .
Całowałem ją namiętnie i delikatnie odpinałem ostatni guzik z jej bluzki .
Rzuciłem jej bluzkę w kąt i zająłem się jej stanikiem .
On również powędrował w kąt .
Ona ściągała ze mnie koszule i spodnie .
Leżeliśmy prawie nago , ja miałem bokserki a ona tylko w majtkach .
Delikatnie ściągałem jej majtki , macając jej dupę .
Leżała na mnie i również ściągała ze mnie bokserki .
Przewróciłem się tak , że leżała na mnie .
Włożyłem swojego do jej cipy .
I robiliśmy to aż do tego momentu gdy do pokoju wszedł Charles i nie zaczął się ze mną bić .
-Co ty sobie wyobrażasz gnoju , nie będziesz posuwał mojej siostry ! - zaczął krzyczeć na cały dom i szarpać się ze mną .
-Chuj ci do tego co z nią robię ! - nie byłem dłużny do tego co powiedział i z całej siły walnąłem go w policzek pięścią .
-Uspokójcie się ! -próbowała nas rozdzielić Florence .
-Zabije gnoja ! - powiedział Charles i walnął mnie w szczękę .
Osłabiło mnie to i po chwili zemdlałem .
Obudziłem się okryty kocem i siedzący sam na sam z wkurzonym Charlesem i wystraszoną Florence .
-Słuchaj gnoju , nie powiem tego rodzicom , ale pod warunkiem że nie zbliżysz się więcej do Florence . - Charles wydukał przez złość .
Uśmiechnąłem się chamsko .
-To ty słuchaj , mam wolną wole i będę się dupczył z Florence ile będę chciał - byłem dumny że z moich ust padły takie słowa - a staruszką mów sobie co chcesz myślisz że ci uwierzą ?
Charles spojrzał na mnie swoją wysraną gębą .
Pokazałem mu fucka i uśmiechnąłem się .
                                                         *
O 22 leżałem w łóżku , już teraz sam .
Z Charlesem doszliśmy do układu że on nie powie staruszką a ja nie mogę się z nią spotykać .
Ale i tak go nie posłucham .
Gdy tak tam sobie rozmyślałem , zadzwonił mój telefon .
Odebrałem .
-Fred , jesteś tam ? - odezwała się zapłakana Victoria .
-No tak , co się stało ? - przestraszyłem się trochę , coś czułem że to nie będzie miłe .
-Paisley , Paisley nie żyje - wybuchła jeszcze głośniejszym płaczem .
Zatkało mnie , normalnie mnie zatkało .
Coś we mnie pękło .
Otworzyłem usta a komórka spadła mi na podłogę .
Byłem w szoku .
Nie wiedziałem czy bić się czy płakać .
-Co ja kurwa zrobiłem ? - wykrzyknąłem i szybko zacząłem się pakować .
Paisley nie żyje , po głowie chodziło mi to jedno zdanie które powiedziała Victoria ,
Po 3 minutach byłem spakowany .
Wyszedłem jak najszybciej z tego domu , pobiegłem na lotnisko .
Samolot miał być za godzinę .
Wkurzony jeszcze bardziej poszedłem do łazienki .
Z kieszeni wyjąłem żyletkę i znowu się zaczęło .
Przejechałem raz po raz po skórze , nic nie pomagało .
Rany w moim sercu były za głębokie i za świeże .
Rzuciłem żyletkę w kąt i zacząłem ryczeć .
Prawdziwymi łzami .
Serce bolało mnie tak jak nigdy .
                                                *
2 dni później .

Był pogrzeb Paisley , pogoda była ponura , bez słońca i bez deszczu .
Każdy płakał i każdego z przybytych gości bolało serce .
Tylko ja nie ryczałem , ale serce bolało mnie najbardziej ze wszystkich .
W kącu , straciłem jedyną osobą tak ważną w moim życiu .