sobota, 18 maja 2013

Rozdział 15 ''Nie wiem , czy dobrze zrobiłem ''

Umysłem Freda

Lekarze nadal nie wiedzieli kiedy Paisley się obudzi .
Coraz bardziej sprawiało mi to ból .
Naprawdę chciałem jechać na tą wycieczkę , wszystko by było ok , no ale .
No ale Paisley , jak się już nie obudzi ?
Bardziej bałem się tego że , jak ona się obudzi i zobaczy że mnie przy niej nie ma , zerwie ze mną .
To była moja największa obawa , przed wyjazdem .

Spacerowałem sobie w szpitalu , ludzie mają naprawdę ,źle w życiu .
Po jaką cholerę są te wszystkie nowotwory ?
Ludzie przez to umierają , a innym sprawia to niezmierny ból i nieodwracalna pustkę w psychice .
Nie wyobrażałem sobie żeby ,ona się nie obudziła , nie mogłem bym pocałować Paisley ,a szczególnie po moich ostatnich przemyśleniach , żeby się z nią ożenić .
Wiem że , ona jest tą jedną .
Nagle , wpadła mi do głowy : Victoria .
Czy ona w ogóle wie że Paisley jest w śpiączce ?
Może się pokłóciły ?
Nie ważne , postanowiłem że zadzwonię do niej .
Wyszedłem na dwór i zadzwoniłem do niej .
                                                     
                                                              *
Po jakiejś godzinie , przyjechała sfrustrowana Vicky .
-Fred ale jak to ? - w parzyła do jej pokoju jak oparzona .
-Victoria , uspokój się - powiedziałem negatywnym głosem .
Victoria usiadła koło mnie , i czekającym wzrokiem patrzyła na mnie .
Fred musisz jej powiedzieć , to jej przyjaciółka , pomyślałem .
-No więc - westchnąłem - widziałem ją z innym jak się całowali , ale to jednak nie była ona , ale naprawdę była podobna . No i poszedłem do jej domu i zaczęliśmy się kłócić , no i wtedy popchnąłem ją na schody -po policzku spłynęła mi łza , a Vicky już cała się rozryczała , te wspomnienia zostaną mi na zawsze .
Całego mnie przeszedły ciarki .
Victoria podeszła do mnie i dała mi z liścia .
Zasługiwałem na to , naprawdę .
Victoria podeszła do Paisley i przytuliła ją .
-Moje słonko - wycierała swoje łzy .
-Fred , wiesz że Gabi przefarbowała się na ciemny blond , taki jak ma Paisley ? - momentalnie mnie zatkało.
Jako ona mogła to zrobić ?
-Victoria , opiekuj się nią - szybkim krokiem poszedłem do szkoły .
                                                     *
Byłem na maksa wkurzony , gdy tylko zobaczyłem Gabi , to szybko do niej podbiegłem .
-Jak mogłaś ?! - wykrzyknąłem jej prosto w twarz .
-Ale co ? - uśmiechnęła się zadziornie .
-Dobrze wiesz - syknąłem
-Ale Fred, ty tego nie rozumiesz ? - spytała tak jakby szczerze , ale jednak jej nie wierzyłem .
-Czego ? - zatkało mnie .
-Ja cię nadal kocham - powiedział i przytuliła się do mnie .
-Co ty kurwa ,robisz ?! - odsunąłem się od niej i poszedłem do sekretariatu .
-Zobaczysz , jeszcze będziemy razem ! - rzuciła i poszła do swojej grupy plastików .
Postanowiłem że pojadę na tą wycieczkę , muszę odpocząć i przemyśleć to wszystko .

Umysłem Victorii 

Nadal nie umiałem w to uwierzyć , moja najlepsza przyjaciółka była w śpiączce , jeszcze przez chłopaka którego kocha ? Ja nie mogę.
Płakałam nad nią , czemu Fred nie poinformował mnie o tym ?
No i dlaczego Gabi , chciała poderwać Freda ?
Przecież to jego była .
To wszystko mieszało mi się w głowie .
Było mi żal Paisley , ale też Freda .
Bo on ją kocha , sprawił jej ból , a teraz jeszcze ta wypindrzona laska się do niego klei .
Usiadłam sobie na krześle i czekałam aż Fred przyjdzie .
Minęła jedna godzina , nie ma go .
Minęła druga i wreszcie przyszedł .
-Gdzieś ty tak długo był ? - byłam na niego trochę wkurzona , a kto by nie był ?
Zostawia mnie tu samą , a sam sobie gdzieś chodzi .
-W szkole , Victoria , mogła byś zostać przez parę tygodni przy Paisley ?

Umysłem Freda

Jednak jadę , pojadę do Francji na około 4 tygodnie .
 Wszystko załatwione i wyjeżdżam już jutro .
-Ale jak to ? - spytała oburzona Vicky .
-Wyjeżdżam na wymianę uczniowską - patrzyłem na nią .
-Na ile ? - Victoria trochę się już uspokoiła .
-Na około 4 tygodnie - podszedłem do Paisley i chwyciłem ją za rękę .
-Nie wiem , a co z szkołą ?
-Nie musisz chodzić , powiedz nauczycielce że musisz zostać przez parę tygodni w szpitalu itp. - odpowiedziałem  -Victoria ,musisz mi teraz powiedzieć , ja muszę iść do domu .
-A kto się nią zaopiekuje , jak nie ja ? - uśmiechnęła się lekko .
-Dziękuje , ci - przytuliłem ją jak najmocniej .
Jeszcze raz podszedłem do Paisley , pocałowałem ją i wyszedłem .
Byłem z siebie dumny .

                                                     *
Siedziałem w samolocie , byłem spakowany i pożegnałem się z Victorią i z moją ukochaną Paisley .
Samolot ruszył .
Oparłem się wygodnie o siedzenie i wypatrywałem przez szybę okna , wszystko co się dało .
Przyszła mi do głowy jedna myśl :
Jednak , nie wiem , czy dobrze zrobiłem ...

piątek, 17 maja 2013

Rozdział 14 ''Trudny wybór''

  Kolejne minuty i kolejne godziny , wprawiały mnie w coraz większy żal , do siebie .
Gdyby nie ja nie musiał bym tu siedzieć godzinami , rozmyślać chwilami , a  co najważniejsze Paisley nie była by w śpiączce .
W kolejnych dniach , było coraz gorzej , nie odzywałem się do nikogo , no może oprócz rodziców Paisley , nie chodziłem do szkoły i nie byłem w domu już chyba od tygodnia .
Miałem tego już serdecznie dosyć ...
 Ósmego dnia w szpitalu , Paisley leżała .
Ja patrzyłem się na te wszystkie urządzenia , przez które moja ukochana jeszcze żyje .
Na kroplówki i na te monitory , sprawdzające czy ona jeszcze żyje .
Wyszedłem do łazienki , usiadłem na kiblu i wyciągnąłem to , to co sprawiło mi wielką ulgę .
A mianowicie , żyletkę .
Napiąłem skórę ręki i skierowałem ostrze żyletki ku nadgarstku .
Przejechałem raz delikatnie , potem drugi , ostrzej .
Uwielbiałem ten dotyk , kiedy ciepła żyletka , rozcina krwawiącą już rękę .
To wprawiało mnie w lepszy humor , lecz nie tym razem .
Chyba , już za bardzo cierpiałem by , odczuwać ból .
-Co ja robię ! - znowu , znowu udowodniłem że nie mogę dotrzymać słowa .
Wkurzony , rzuciłem żyletkę na podłogę .
Ręka zaczęła mocniej krwawić , przez co na podłodze była niewielka kałuża z krwi .
Nagle , usłyszałem że ktoś wchodzi .
Przestraszyłem się i natychmiast podniosłem krwawą żyletkę i wytarłem podłogę .
Czułem że ten ktoś wchodzi do kabiny , więc szybko wyszedłem i nie zauważanie wyrzuciłem żyletkę do kosza .
Poszedłem do pokoju Paisley .
Nie było jej !
Natychmiast wyleciałem z pokoju i skierowałem się ku , pierwszej , lepszej lekarki .
-Nie ma jej ! - wykrzyknąłem zdenerwowany a jednocześnie zmartwiony .
-Ale kogo ? - lekarka spojrzała na mnie jak na jakiegoś debila .
-Paisley Noow !
-Pacjentka jest na badaniach . - wyjaśniła mi i poszła .
Odetchnąłem z ulgą , naprawdę się przestraszyłem .
Ale gdzieś mi tam umknęła nadzieja , że Paisley się wybudziła.
   Dlatego że wiedziałem , że badania są bardzoo długie , poszedłem do domu .
Oczywiście , nikogo w nim nie było , z jednej strony się cieszyłem , przynajmniej nie będę musiał się z nimi kłócić . Moja mama była , cholerną striptizerką  , znienawidziłem ją za to jak się o tym dowiedziałem .
Zawsze jak kumple do mnie przychodzili , robiła mi wstyd . Ale na szczęście zostało mi kilka z kumplów .
Z resztą zerwałem kontakt .
Mojego taty , prawdziwego taty , nie znam , podobno że wyjechał i już nie wrócił jak byłem małym gnojkiem .
Moja matka ożeniła się drugi raz z Kevinem , widziałem go chyba z 3 razy a są razem od ponad roku .
Nie mogę o nim dużo mówić , bo nie wiele o nim wiem .
Ale dość o rodzinie .
Poszedłem i wziąłem prysznic , ubrałem miękką niebieską koszule i lekko podarte dżinsy .
Wziąłem trochę kasy i kupiłem sobie coś do jedzenia .
Gdy nagle ktoś do mnie zadzwonił .
Byłem zmrożony , Paisley i badania , przypomniało mi się i szybko odebrałem .
-Halo ? - zacząłem  niepewnie .
-Fred ? Dlaczego nie było cię dzisiaj w szkole ? - odezwał się głos mojej wychowawczyni .
-Bo nie .. - nie zdążyłem dokończyć zdania , bo ta się wtryniła :
-Nieważne , masz jutro przyjść do szkoły , mamy do ciebie ważną wiadomość ...
I , rozłączyła się .
Nie wiedziałem o co im chodzi , przecież ja nie mogę iść Paisley jest w szpitalu i nie mogę tak se poprostu wyjść ...
                                                                          *
  Paisley była znów na badaniach , postanowiłem że pójdę jednak do tej szkoły i dowiem się o co chodzi .
Szybszym krokiem , doszedłem do szkoły .
Wszedłem do sekretariatu .
-Dzień dobry , wczoraj pani Mrs.Oclock dzwoniła do mnie bo macie do mnie jakąś ważną sprawę.
- wypowiedziałem przy wejściu i oparłem się o stół .
-Fred od początku roku mówiłeś że chciałbyś wyjechać do jakiegoś innego kraju i poznawać ich kulturę - przy każdym wypowiedzianym słowie kiwałem głową na znak zgody .
-No i nadarzyła się taka okazja , Fred jeżeli twoi rodzice i ty sam się zgodzicie , możesz pojechać na tą wymianę uczniowską - w tej chwili mnie zatkało , no tak , zawsze chciałem pojechać na coś takiego , ale Paisley jest w szpitalu , i nie opuszczę jej .
-Fred , pamiętaj że jest tylko jedna taka wymiana , jak już pojedziesz raz to potem już nie można - no i tego mi brakowało .
Wyszedłem z  tamtąd i poszedłem się przewietrzyć .
-Masz do jutra czas ! - powiedziała nauczycielka przy wyjściu
Nie no pięknie , z jednej strony muszę zostać z Paisley , a zaś z drugiej zawsze chciałem wyjechać i nadarzyła się okazja .
To naprawdę trudny wybór .
Kocham Paisley nad życie i oddał bym nawet samego siebie za nią .
Ale ta wycieczka , piękne widoki , to wszystko tak mnie podniecało że nie mogłem wybrać .
Nie , to jest za trudne .
Wymarzona dziewczyna czy wymarzona wymiana ?