czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 11 ''Szpital''

Siedziawszy w szkole , czekając na dzwonek nudziłam się i bawiłam długopisem.
Gdy wreście zadzwonił wyszłam z klasy prędko i podeszłam do Freda .
-Siema kotek - uścisnął mnie Fredzio , uwielbiałam jak mówił do mnie 'kotek' zawsze poprawiało mi to humor.
 -Hej - uśmiechnęłam się do niego .
Szliśmy wolnym krokiem korytarzem , prosto w stronę mojej klasy .
-Słyszałaś że otwierają nowe lodowisko ? - uśmiechnął się i wyjął ulotkę z kieszeni - może się wybierzemy ? - podał mi ulotkę po czym ją wzięłam .
Łyżwy ? -pomyślałam , nigdy na nich nie byłam , szczerze mówiąc nie było by fajnie gdybym wywaliła się na zbity pysk na lód .
No ale w prawdzie , chciałam spróbować , ten pierwszy raz .
-Ciepła - zauważyłam ściskając ulotkę , zaśmiałam się .
-Ogrzałem ją specialnie dla ciebie - zaśmiał się również - no ale co , pujdziesz ze mną ?
-Jasne - pokiwałam głową na znak zgody , poszliśmy pod moją klasę .
Porozmawialiśmy jeszcze o bzdetach , potem Fred poszedł pod swoją klasę .
Wprawdzie mieliśmy tyle samo lat i wogule ale ja chodziłam do klasy b , a Fred do c .

                                                                      *

W domu

Pomyślałam że na lodowisku będzie zimniej niż na dworze , więc ubrałam się trochę cieplej .
A mianowicie ubrałam : czarne legginsy , białą bokserkę i cieplutki sweterek ze śmiesznym kotem .
Gdy Fred wreście przyszedł do mnie , poszliśmy na te lodowisko .
Jak się domyślałam na lodowisku było znacznie chłodniej niż na dworze .
Tu było chyba ze 2 stopnie , a na dworze powyżej 20 .
Więc znacznie mniej .
-Tylko proszę asekuruj mnie , bo na sto procent się wydupie - powiedziałam przy wejściu .
-Oczywiście - uśmiechnął się do mnie .
Weszliśmy , pierwsze co mi się rzuciło w oczy to było a raczej byli ludzie .
-O kurde ile ludzi będzie widzieć mój upadek - skrzywiłam się na samą myśl .
-Przecież będę cię asekurować - uśmiechnął się i objął mnie ramieniem .
-Mam nadzieję .
Weszliśmy na lód , ja oczywiście taka łamaga że o mało co się nie zabiłam .
Zrobiłam skwaszoną minę i spojrzałam na Freda .
-Chodź pod uczę cię trochę - i zaczął wszystko mi wyjaśniać .
Po jakiś 15 minutach stwierdziłam że dam radę i że sama spróbuję .
-Dobra , idź sobie trochę pojeździj , ja też spróbuję - powiedziałam do Freda a on jak uzłyszał tak wypełnił rozkaz .
Dobra Paisley , dasz radę - pomyślałam i o jako tako zaczęłam jechać .
Jechałam coraz szybciej .
-Paisley , świetnie ci idzie ! - zawołał Fred uśmiechając się .
Uśmiechnęłam się również i żeby się popisać zaczęłam jechać coraz szybciej .
W końcu jechałam tak szybko że nie dałam rady się zatrzymać i wałnęłam prosto w szybę .
Ale , przypał - zaczerwieniłam się i dotknęłam się głowy .
Oczywiście nie zabrakło widowni , jedni na mnie się gapili jak na głupka inni się śmiali ze mnie a zaś jeszcze inni patrzyli na mnie z troską .
Nie rozumiałam dlaczego tak na mnie patrzą , przecież na taką idiotkę jak ja nie powinni się patrzyć z troską .
Fred szybko do mnie podjechał , ukucnął koło mnie .
-Paisley , ty krwawisz - powiedział Fred
W tym momencie spojrzałam na rękę którą trzymałam na głowie , była cała z krwi .
Zrobiło mi się o dziwo ciepło a przed oczami miałam mroczki .

                                                                    *
Obudziłam się znowu w szpitalu .
Delikatnie otworzyłam oczy i zajęłam pozycję siedzącą .
-Kochanie , nic ci nie jest ? - podszedł do mnie Fred i usiadł koło mnie na łóżku .
-Nie - uśmiechnęłam się delikatnie
-Przepraszam cię - odezwał się smutno do mnie Fred , zauważyłam że z oczu lecą mu łzy .
-Za co ? - zmarszczyłam czoło i pogłaskałm go po ramieniu - przecież to moja wina , mogłam uważać .
Nie odezwał się do mnie , ja za to przytuliłam się do niego .
-Ejj , Fred - przeciągnęłam słowo 'ejj' i spojrzałam na niego , prosto w oczy.
Były załzawione , lekko czerwone , policzki również .
Przysunęłam się lekko do niego , on chyba zajarzył o co chodzi i również się przybliżył .
Dotkneliśmy się lekko ustami , a Fred chwycił mnie za biodra i całował coraz mocniej .
-Przepraszam - powiedział znowu
-Przestań - powiedziałam podniesionym głosem - nie masz za co
-Twoi rodzice zaraz tu będą - spojrzał w moje oczy i delikatnie pogłaskał po policzku .
-Po co tu oni ? - spojrzałam na niego - auć .
Dotknęłam się głowy , miałam na niej bandaż .
-Czemu mam bandarz ? - spytałam się go
-Okaleczyłaś się - patrzał na mnie z pustką w oczach , co mnie naprawdę zdziwiło .
Weszli moji rodzice .

                                                                      *
Jak się okazało mogłam już tego wieczora wyjść ze szpitala , to dobrze bo nia miałam tam ochoty siedzieć .
Przebrałam się w dresy w których miałam zamiar spać i wzięłam laptopa .
Weszłam na facebooka i dałam nowy wpis .
''Jazda na łyżwach + ja = szpital ''
Szybko ktoś dał komentarz , jak się okazało była to moja dawna przyjaciółka z Chicago .
Miała na imię Alice , była prze sympatyczną osobą , to u niej kochałam .
Popisałam z nią jeszcze na chwilę a potem nie spodziewanie zasnęłam ....

xx.
Klaudia

Cześć kochani !
Tęskniłam za wami <3
Niestety kolejne rozdziały będę dodawać bardzo rzadko ale to wam potem wynagrodzę , bo dostanę nowego laptopa !!
Niestety dostanę go w kwietniu .
Ale jak go już dostanę napiszę wam taki rozdział że padniecie  ;)
No to do zobaczenia !